Proponuje w trybie pilnym opracować ustawę o ochronie dobrego imienia J.L. Kaczyńskich na wzór ..z II RP
Proponuję w trybie pilnym wprowadzić pod obrady sejmu na wzór z II RP o ochronie dobrego imienia Marszałka- ochrona-Kaczyńskich.
Kontrowersyjna sprawa docenta Stanisława Cywińskiego z wileńskiego Uniwersytetu Stefana Batorego wymusiła na sanacyjnym rządzie prawne unormowanie kwestii ochrony dobrego imienia nieżyjącego wówczas Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Proces przeciwko Stanisławowi Cywińskiemu i Aleksandrowi Zwierzyńskiemu oskarżonym o obrazę pamięci marszałka Józefa Piłsudskiego przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie
Proces przeciwko Stanisławowi Cywińskiemu i Aleksandrowi Zwierzyńskiemu oskarżonym o obrazę pamięci marszałka Józefa Piłsudskiego przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie
Pod koniec stycznia 1938 roku w endeckim "Dzienniku Wileńskim" ukazał się artykuł wspomnianego Cywińskiego, w którym autor określił Marszałka Piłsudskiego słowem "kabotyn".
Początkowo tekst przeszedł bez echa, ale 14 lutego, na rozkaz sanacyjnego generała Stefana Dąb-Biernackiego, wojsko weszło do redakcji gazety i zdemolowało lokal. Co gorsza, Cywiński został napadnięty w swoim domu przez grupę wiernych Marszałkowi oficerów i pobity. Stało się to na oczach jego córki i żony. Ostatecznie autor oraz redaktor "Dziennika Wileńskiego"
Natychmiast po jego przeczytaniu postanowił zwołać do siebie dowódców wszystkich oddziałów stacjonujących w okolicach miasta. Oficerom kazał przybyć w mundurach z widocznymi odznaczeniami oraz bronią krótką i szablami. Podczas spotkania w kasynie I pułku piechoty żołnierzom oznajmiono, iż w skandaliczny sposób obrażona została godność Marszałka Piłsudskiego, a winni temu ludzie muszą natychmiast ponieść konsekwencje. Po szybkim przedstawieniu planu działania, natychmiast podjęto się jego realizacji.
Prof. Cywiński spędzał popołudnie w swoim mieszkaniu wraz z żoną i 14-letnią córką, gdy nagle złożyło mu wizytę pięciu oficerów wojskowych. Gdy jeden z nich ostentacyjnie rzucił profesorowi: „Pan ośmielił się obrazić Marszałka Piłsudskiego„, cała piątka rzuciła się na Cywińskiego i zaczęła go bić do nieprzytomności. Na oczach przerażonej żony i córki, Cywiński leżał na podłodze cały zakrwawiony i nieprzytomny. Grupa pięciu oficerów kopała go, jakby byli na awanturze pod wiejską dyskoteką. Gdy skończyli to, jakże honorowe i męskie, zajęcie, zostawili w mieszkaniu nieprzytomnego Cywińskiego i przyglądające się wszystkiemu, zdruzgotane, żonę i córkę. Po przybyciu do mieszkania pogotowia i opatrzeniu, profesor postanowił udać się do redakcji ”Dziennika”. Nie zdawał sobie jeszcze wtedy sprawy, że to dopiero początek jego problemów.
Żołnierze zdemolowali całą redakcję, zniszczyli sprzęt drukarski i dotkliwie pobili wszystkich pracowników gazety, którzy wówczas tam przebywali. Poza Zwierzyńskim, Fedorowiczem i ponownie pobitym Cywińskim, żołnierze skatowali również pracownicę biura – Zofię Kownacką. Podobny los spotkał dozorczynię budynku oraz pewnego studenta, który nie był kompletnie związany z gazetą, a do redakcji przyszedł wówczas w pewnej nieznanej sprawie jako petent. Następnie na miejscu zjawili się funkcjonariusze policji, którzy zamknęli i zabezpieczyli całe biuro redakcji i dokonali aresztowania Zwierzyńskiego, Fedorowicza i Biernackiego, którzy – z uwagi na bardzo zły stan zdrowia – zostali umieszczeni w szpitalu więziennym. Po upływie 2 dni postanowiono uniewinnić Fedorowicza, którego ostatecznie wypuszczono na wolność.
Dąb-Biernacki od początku dążył do tego, aby aresztowanych osadzić w Berezie Kartuskiej. Wezwał do siebie w tej sprawie ówczesnego naczelnika wojewódzkiego wydziału bezpieczeństwa – Mariana Jasieńskiego. Gdy Jasieński usłyszał polecenie umieszczenia trzech dziennikarzy w specjalnym obozie, zachował zimną krew i odparł, iż nie da rady tego zrobić, gdyż do Berezy kieruje się skazanych jedynie na polecenie Ministra Spraw Wewnętrznych. Rozwścieczyło to bardzo Biernackiego. Pomimo że ostatecznie mężczyźni do Berezy nie trafili, to i tak dalszy ciąg zdarzeń potoczył się zgodnie z myślą generała.
Bereza Kartuska
Jeszcze ten etap w rzadzie PIS myślę ze ten etap nie nastąpił ale im bliżej wyborów nowego wodza nastąpi.
Na fali wydarzeń w Wilnie politycy zasiadający w rządzie niemalże walczyli ze sobą o to, kto w swoich wypowiedziach prasowych i radiowych będzie mocniej chwalił i cenił Józefa Piłsudskiego oraz o to, kto będzie wyrażał najbardziej krytyczny stosunek do dziennikarzy „Dziennika Wileńskiego„. Krytykowano też młodzież akademicką, która regularnie protestowała przeciwko brutalności wojska, żądając uwolnienia prof. Cywińskiego i Zwierzyńskiego. Liczne protesty i wiece poparcia były regularnie pacyfikowane, a ich organizatorzy stawiani przed sądem. 15 marca 1938 roku rząd przedłożył sejmowi projekt ustawy o ochronie Imienia Józefa Piłsudskiego, Pierwszego Marszałka Polski. Był to krótki 4- akty prawne które głosiły , że pamięć o czynach i zasługach Marszałka pozostaje pod szczególną ochroną prawną, a – zgodnie z art. 2 tejże ustawy – każdy, kto będzie uwłaczał imieniu Józefa Piłsudskiego, będzie podlegał karze więzienia do 5 lat. Poseł Obozu Zjednoczenia Narodowego Michał Wymysłowski wnioskował, aby zaostrzyć tę karę do 15 lat więzienia. Wicemarszałek sejmu Tadeusz Schaetzel odmówił jednak przyjęcia owego wniosku. Ustawę tę 17 marca jednogłośnie przyjęła senacka komisja prawnicza, a 23 marca zaaprobował ją senat.
Ustawa była krótka i składała
się z czterech artykułów w brzmieniu:
Art.
1 Pamięć czynu i zasługi JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO – Wskrzesiciela Niepodległości
Ojczyzny i Wychowawcy Narodu – po wsze czasy należy do skarbnicy ducha
narodowego i pozostaje pod szczególną ochroną prawa.
Art.
2 Kto uwłacza Imieniu JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO, podlega karze więzienia do lat 5.
Art.
3 Wykonanie niniejszej ustawy porucza się Ministrowi Sprawiedliwości.
Art.
4 Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia
W
oryginalnym Dzienniku Ustaw imię i nazwisko Józefa Piłsudskiego zapisane było w
podobny sposób jak wyżej, to jest z użyciem wersalików. Przewidywana w tej ustawie kara
więzienia była surowsza od kar przewidywanych w ówczesnym kodeksie karnym za
przestępstwo publicznego zelżenia bądź wyszydzenia Narodu lub Państwa Polskiego
(do 3 lat więzienia lub aresztu ex art. 152 K.k.), znieważania wojska lub
urzędu (publicznie bądź w miejscu ich zajęć – do 2 lat aresztu lub grzywny ex
art. 127) czy zniesławienia osoby prywatnej bądź zrzeszenia (do 2 lat aresztu i
grzywny ex art. 255), zaś odpowiadała karze za uwłaczanie czci lub powagi
Prezydenta Rzeczypospolitej (art. 125 § 2).
Następnie zatwierdził ją premier Felicjan Sławoj-Składkowski, a 7 kwietnia ostatecznie podpisał ją prezydent Ignacy Mościcki .
Göring w Białowieży -! Prezydent Ignacy Mościcki odznaczył Göringa Orderem Orła Białego -brak wpisu w podręcznikach szkolnych .
Jak podaje art. Do rzeczy. Jednymi z najbardziej znienawidzonych przez piłsudczyków byli narodowcy. Wynikało to z faktu ogromnej popularności tej, zarazem najliczniejszej, formacji politycznej w II RP. Narodowców zsyłano do obozu w Berezie Kartuskiej, ale padali również ofiarami zabójstw ze strony przedstawicieli władz. Odnotujmy tu choćby przypadek śmierci z rąk Policji Państwowej działacza narodowego, sędziego, ziemianina i byłego posła na Sejm – Wawrzyńca Sielskiego – w 1936 r. Ofiarami napaści w lutym 1938 r. również stali się narodowcy.
J.Kaczyński to atrapa marszałka czy wzorem z 1938 roku o ochronie dobrego imienia Józefa Piłsudskiego wyprodukują kolejną ustawę o ochronie dobrego imienia J.L Kaczyńskich.
Jedna ustawa
Ustawa chroniąca dobre imię Polski uchwalona .. Sa pewne perturbacje z tą ustawa..
Materiały
125 § 2).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz