wtorek, 14 sierpnia 2018

Młode pokolenie nie zna historii PRL oraz II RP .


WARTO CZYTAĆ -prostowanie historii to nasz obowiązek -media w III RP przez całe 28 lat nie usłyszałem z okienka telewizora nic  pozytywnego o PRL .

Pięciu 17-18-latków, uczniów warszawskich liceów opowiada nam z czym im się dziś kojarzy stan wojenny.

PRL który dał ci pierwszy raz w historii POCZUCIE GODNOŚCI. Zlikwidowano podziały klasowe.



Media od 1989 r miały za zadanie przekazać POLAKOM POLSKĘ LUDOWĄ w najgorszym świetle ,Jednocześnie milczeć na temat II RP a pokazywać ten okres jako wspaniały obraz demokracji wolności ..
Nigdy z okienka telewizora nie słychać było tych faktów .
4 grudnia 1981 r. w Radomiu na zjeżdzie – władze Koru-Solidarności” postanowiły przejąć władzę 17 grudnia ogłaszając strajk  powszechny. To właśnie w Radomiu zapadła decyzja  podjęcia walki o władzę i „targaniu się po szczękach”. Tam też Karol Modzelewski zapowiedział zwycięstwo „Solidarności” i klęskę PZPR – mówiąc, że „ bój to ich będzie ostatni”. 


 17 Grudnia 1981 r. po mszach świętych w całym kraju planowano z krzyżem na czele jak z procesją iść pod komendy milicji czy koszary w celu ich zdobycia za wszelką cenę..Media jak zaklęte milczą, mówią to, co im pasuje -czyli cały czas kłamią 
  1.    https://gazda110.blogspot.com/2018/07/gdyby-nie-stan-wojenny-tak-mogy.html


Inni niż rodzice, czy tacy sami? Pięciu 17-18-latków, uczniów warszawskich liceów opowiada nam z czym im się dziś kojarzy stan wojenny.
Bez retuszu
Wojciech Karpieszuk: Wiecie czym był Teleranek?

Kuba SadurskiIII klasa XXXIII L. O. im. M. Kopernika:- Każde dziecko zaczynało niedzielę od oglądania Teleranka.

Wy nie. Jesteście z rocznika 1994 i 1995.

Kuba DoroszII klasa XXVII L.O. im. Tadeusza Czackiego: Ale anegdoty o stanie wojennym i Teleranku słyszeliśmy. Nauczyciel WOS opowiadał, że 13 grudnia 1981 roku wstaje rano na Teleranek, a w telewizorze śnieży. Potem ukazał się generał.

Z czym wam się kojarzy stan wojenny?

Kuba S.: Śnieg po kolana, odwołane lekcje. Ojciec się cieszył, potem żałował, bo w ferie odrabiał. Koksowniki na ulicach, prohibicja, bimbrownie i meliny. Jest nawet taki żart z tego okresu. Odbywają się mistrzostwa w rozpoznawaniu alkoholi. Zgaduje Francuz z zawiązanymi oczami: "Łatwe: Bordeaux, rocznik 1975, leżakowało pół roku. "Potem Niemiec: "Piwo bawarskie z Monachium. Wiadomo, pszenica, 6 proc.". Po czym Polak dostaje do spróbowania wódkę. "Żytnia" - stwierdza. "No dobrze, to wie każdy" - mówi członek jury. A Polak na to: "Żytnia 15, mieszkania 20".

Patryk PateyII klasa, I Społeczne L.O. "Bednarska": - Stan wojenny kojarzy mi się z żołnierzami na ulicach, posterunkami na każdym rogu, legitymowaniem, 10 tys. internowanych. Sporo rozmawiałem o tym z dziadkami, oni byli represjonowani. Dla nich to czas prześladowań ze strony władzy komunistycznej, która próbowała wszystkimi metodami się utrzymać.

Stanisław ZakroczymskiIII klasa LXIV L.O. im. St. Witkiewicza: - Stan wojenny może być traktowany jako zło konieczne. Oczywiście to nie zdejmuje odpowiedzialności z tych, którzy decyzje podejmowali. Dobrze, że zapadł symboliczny wyrok na gen. Kiszczaka, dwa lata w zawieszeniu.

Kuba D.: W stanie wojennym były represje i straszliwe ofiary, ale krew nie polała się strumieniami w całym kraju. A było ryzyko wejścia Sowietów do Polski.

Łukasz GadzałaIII klasa XXXIII L. O. im. M. Kopernika: - W 1981 r. wojska radzieckie nie weszłyby do Polski. USA i ZSRR nie chciały trzeciej wojny światowej.

Ja z milicjantem na Facebooku

Co myślicie o rekonstrukcjach 13 grudnia, które mają przypominać o stanie wojennym: koksowniki na ulicach, czołgi, pałowanie na pl. Zamkowym.

Łukasz: - Ktoś, kto zobaczy taki happening może zastanowi się, co się wtedy wydarzyło, jakim krajem jesteśmy dziś.

Stanisław: - Doceniam rolę popularyzowania historii, ale czuję, że te rekonstrukcje spłycają narrację historyczną.

Kuba S. : - Nie każmy wszystkim czytać książek.

Kuba D.: - Rekonstrukcje to infantylizacja. Słodka focia na Facebooku: ja z milicjantem.

Patryk: - A jednak ktoś zapamięta, że 13 grudzień to wprowadzenie stanu wojennego.

Stanisław: - Może lepiej, by mniej ludzi miało wiedzę historyczną, ale żeby była to wiedza głębsza. A nie oparta na skojarzeniach: nyska, koksowniki. Wiesław Chrzanowski, który był uczestnikiem Powstania Warszawskiego opowiadał w wywiadzie, że podczas jednej z rocznic wybuchu powstania ochotnicy rekonstruktorzy chcieli maszerować w żołnierskich strojach. Poprosił najgrzeczniej, żeby tego nie robili. Argumentował: nie po to w powstaniu walczył, żeby teraz chłopcy chodzili po ulicach z karabinami. Rozumiem to. Ludzie byli pałowani w 1981 roku, a my na ulicach robimy szopkę.

Patryk: - Ale dlaczego ograniczać ludziom dostęp do wiedzy? Dajmy jak najszerszej rzeszy ludzi szansę, by się dowiedzieli czegoś o tych wydarzeniach.

Stanisław: - Jeżeli grupa chłopaków gania się po pl. Zamkowym z pałkami, to jest to dla mnie bliżej kpiny z ludzi, którzy naprawdę mieli łamane życie i kości. A udawanie powstańców warszawskich jest dla mnie profanacją.
Łukasz: - Każda forma jest dobra, by ludzie dowiedzieli się czegoś o stanie wojennym. Nawet te czołgi i koksowniki na ulicach.

Kuba D.: - Od stanu wojennego minęło 31 lat. Przeciętnego Kowalskiego to mało obchodzi. Ale i tak 13 grudnia jest bardziej rozpoznawalną datą, niż np. 4 czerwca.

Kuba S.: - Typowe. Skupiamy się na negatywnych rzeczach.

Łukasz: - W Polsce jest tendencja, żeby czcić wydarzenia przegrane, tragiczne. Powstanie Warszawskie jest czczone, a było porażką. Teraz mamy kult Smoleńska. Tak samo jest ze stanem wojennym. Jedyne obchodzone zwycięstwo, jakie przychodzi mi do głowy to Bitwa pod Grunwaldem.

Kuba D.: - Może narażę się tym, co powiem, ale przez część społeczeństwa, która w 1981 roku nie była zaangażowana politycznie, stan wojenny był postrzegany jako stabilizacja.

Stanisław: - A 16 miesięcy karnawału "Solidarności" to był czas, kiedy zostały rozbudzone marzenia i aspiracje. Ale to był też czas, kiedy społeczeństwo żyło w konflikcie, gigantycznym napięciu.

Patryk: - Jedyną pozytywną stroną stanu wojennego jest to, że to był ostatni gwóźdź do trumny władzy komunistycznej.

Stanisław: - Wiele wskazuje na to, że to był też gwóźdź do trumny zaangażowania społecznego Polaków. Od 1980 r. nie było już takiego momentu, kiedy Polak czuł się częścią tak dużej wspólnoty. Nawet rok 1989 nie jednoczył w takim sensie jak 1980.

Moja mama, która w 1980 roku była dziewczynką, mówi, że stan wojenny, a zwłaszcza lata po nim, podcięły ludziom skrzydła. Może to brzmi patetycznie, ale ludziom te skrzydła urosły w roku 1979, kiedy przyjechał papież, w roku 1980, kiedy mieli poczucie wspólnej odpowiedzialności za Polskę. I takiego poczucia wspólnoty już im nigdy nie udało się odzyskać.

Myślę, że to największa rana, którą zadał wtedy gen. Jaruzelski. To jest być może największa rana, jaką zadały całe lata 80. polskiemu społeczeństwu.

Kuba S.: - Ale w stanie wojennym ludzie otworzyli się też na siebie. Pomagali sobie. Szkoda, że nie pociągnęliśmy tego dalej. Kłócimy się, czy Wałęsa był Bolkiem, czy nie.

Tamten świat czarno-biały

Co sądzicie o waszych rówieśnikach sprzed 30 lat. Byli w lepszej sytuacji od was? W gorszej?

Kuba D.: - Paradoksalnie w PRL-u ludzie byli bardziej skłonni grupować się, tworzyć więzi. To mogło wynikać z trudniejszych warunków bytowych.

Kuba S.: - Wtedy ludzie czuli, że nie mają dużych szans na lepszą przyszłość. Ale nie było konkurencji, takiej jak dziś wśród młodych. Nie jest to do końca nasza wina. Musimy się dostosować do czasów.

Stanisław: - Nie chciałbym, żeby z naszej rozmowy wynikła nostalgia za tamtymi czasami. Po to rodzice nie zgadzali się na tamten system, żebyśmy dziś mogli żyć tu gdzie żyjemy. Powinniśmy być wdzięczni, że mamy takie szanse. Więcej - powinniśmy się czuć zobowiązani. Bo takich szans nie miało żadne pokolenie Polaków. Może to najważniejszy powód, dlaczego powinniśmy pamiętać o stanie wojennym.

Łukasz: - Mamy łatwiej. Wtedy nawet wyjazd za granicę był prawie niemożliwy. Jeżeli ktoś nie należał do partii, to miał gorszy start.

Patryk: - Ale nasze pokolenie jest wyobcowane, przestaliśmy ze sobą współpracować, nic nas nie łączy. Nasze czasy stały się bezideowe, materialistyczne. Wtedy były ideały, przekonania, które łączyły.

Może dlatego, że tamten świat wydawał się czarno-biały?

Patryk: - Tak. W demokracji, kiedy każdy może wypowiedzieć swoje zdanie, okazuje się, że wszyscy się od siebie różnimy, nie potrafimy się dogadać. Tylko rywalizować i stawiać na swoim. Kierujemy się egoizmem.
Stanisław: - To zabrzmi jak banał, ale wolność zawsze jest trudna. Ale przecież nie całe nasze pokolenie ma takie możliwości i szanse, jakie mamy my, w dobrych warszawskich liceach. Ważne, by z dziedzictwa "Solidarności" czerpać przesłanie społecznikowskie, nie tylko niepodległościowe. Powinniśmy wolność tak wykorzystać, żeby jak największa liczba osób miała równe szanse.

Uważacie, że od 1981 roku bardzo dużo się zmieniło?

Łukasz: - Pojawiają się wreszcie autostrady, miasta wyglądają inaczej. Infrastruktura się zmienia. Ale jeżeli chodzi o mentalność, sporo zostało po PRL-u.

Kuba S.: - Ze wszystkich państw bloku poradziliśmy sobie najlepiej. Ale jest też negatywny aspekt transformacji - podzieliła ludzi. Gospodarczo i politycznie krok do przodu. Ale dziś człowiek człowiekowi wilkiem.

Życie bardziej przewidywalne

Co was różni od młodych z 1981 roku?

Patryk: - Naszym pokoleniem kieruje wizja zysku i kariery, nie skupiamy się już na sferze duchowej. Ideały przestały się opłacać.

30 lat temu dla ludzi, którzy kończyli licea te ideały były ważniejsze niż dziś dla was?

Patryk: - Tak. Bo mieli o co walczyć, mieli jasny cel. Teraz ciężko określić co jest dobre, co złe. Panuje relatywizm, więc trudno zidentyfikować, czego chcemy. I jeszcze to, że bez kasy jesteś nikim.

Kuba D.: - Mówimy tak, jakby ówczesne społeczeństwo było nie wiadomo jak zaangażowane ideowo. A tak naprawdę znaczna jego część w 1981 r. była bierna politycznie. Przeciętny Kowalski, który zdawał maturę w 1981 roku, miał węższe horyzonty i perspektywy niż jego rówieśnik dziś. Ale był też pewniejszy o swój los. Bo w PRL-u wszyscy mieli pracę. Była jakaś stabilizacja. Życie było bardziej przewidywalne. Gdybyśmy 18-latka w 1981 roku zapytali, gdzie będzie za pięć lat, pewnie odpowiedziałby: "w PRL-u, będę czekać aż mi przydzielą mieszkanie, talon na malucha". A teraz, jak się zapytam, gdzie będziemy za pięć lat, to kto zna odpowiedź? A my sami? Kolega może będzie na Oksfordzie, drugi na Harvardzie. Dziś to może być realne. Jest mniej stabilnie, ale ciekawiej.

Patryk: - Ludzie w PRL od najmłodszych lat byli uczeni, że im się należy. To było społeczeństwo roszczeniowe. Wiedzieli, że im się należy praca, mieszkanie, choć to drugie trzeba odstać w kolejce.

Stanisław: - Nazywanie ludzi, którzy uważają, że należy im się praca i mieszkanie roszczeniowymi, to przesada. Są pewne dobra, których nie należy rozpatrywać w kategoriach wyłącznie rynkowych!

Ale nie zazdrościcie chyba 18-latkom z 1981 roku tej stabilizacji?

Patryk: - O nie. Dzisiejsza sytuacja popycha nas do przodu. Mamy motywację, bo wiemy, że nasz byt nie jest zabezpieczony. Musimy się uczyć, rozwijać, bo jest konkurencja. Jeżeli nie damy z siebie wszystkiego, polegniemy. To nakręca człowieka do samorozwoju. Z drugiej strony jest cena: człowiek czuje się osamotniony, wszyscy na wszystkich warczą.

Kuba S.: - Nie powiem, że tamtemu pokoleniu zazdroszczę. Ale uważam, że moje doświadczenia byłyby dużo bogatsze, gdybym przeżył tamte czasy.

Łukasz: - Wtedy dużo osób było szarych, miernych, biernych. Ale teraz też jest przecież tak: na studia idzie mnóstwo osób. Część nie znajduje pracy, część ma szare i bierne życie w korporacji, kredyt na 40 lat.

Gdybym wtedy miał wybierać

Maria Peszek w piosence "Sorry, Polsko" śpiewa, że nie walczyłaby w Powstaniu Warszawskim, nie przelałaby za Polskę ani kropli krwi. Co wy byście zrobili w 1981 roku?

Stanisław: - "Wiemy o sobie tyle, ile nas sprawdzono" - mówiła Wisława Szymborska. I nie ma co dalej spekulować. Chciałbym się zdobyć na odwagę, ale dopóki nie stoję pod ścianą, nie wiem jakbym się zachował.

Kuba S.: - Byłbym zwykłym obywatelem. Zgadzałbym się, że potrzebne są reformy, ale nie poszedłbym na czele protestu, nie pobiegłbym na czołgi.
Patryk: - Według mnie każdy ma obowiązek pozostawić ten świat odrobinę lepszym. Gdybym miał możliwość, to bym się zaangażował.

Kuba D.: - Nie trzeba koniecznie walczyć w "Solidarności", żeby naprawić świat. Można to robić doskonaląc siebie, można być dobrym dla sąsiada. Nie, żebym nie popierał przemian. Ale jestem z rodziny urzędniczej, uczono mnie, że powinno się pracować na rzecz państwa. Mimo wszystko.

Patryk: - Nawet jeśli to państwo jest zbrodnicze?

Kuba D.: - PRL poza okresem stalinizmu nie była państwem zbrodniczym.

Patryk: - Ale prześladowała obywateli, krępowała demokrację, dusiła wolność słowa.

Kuba D.: - A jakie miało to być państwo po Jałcie w 1945 roku? PRL była Polską mimo wszystko. A warto pamiętać, że PRL w pierwszej fazie to dla wielu ludzi szalony awans społeczny, przeprowadzki do miast.

Stanisław: - Ale pamiętajmy też o kopalni Wujek.

Dla niektórych także w dzisiejsza Polska nie jest demokratyczna, tłamsi się w niej wolność słowa, w Smoleńsku był zamach, jesteśmy kondominium

Łukasz: - Część społeczeństwa jest podatna na teorie spiskowe.

Patryk: - Gdy ludzie są rozgoryczeni, to zrzucają winę: na system, na układ.

Stanisław: - Uważam, że jest w kraju dużo do zrobienia, ale populistyczne okrzyki, że 1981 rok właśnie się powtarza, zakrzykują to, co naprawdę moglibyśmy naszemu rządowi zarzucić i to, o co naprawdę warto walczyć. Jedną z przyczyn jest konieczność szukania wroga, zapotrzebowanie na świat czarno-biały.

Patryk: - To typowo ludzkie, zwalmy wszystko co złe na określoną grupę, żebyśmy się mogli zjednoczyć, poczuć przynależność, dumę z własnej wspólnoty.

13 grudnia PiS organizuje marsz "Wolności, solidarności, niepodległości". Co o tym sądzicie?

Łukasz: - To nie jest marsz dla uczczenia ofiar stanu wojennego. To marsz przeciwko władzy.

Stanisław: - Nie jest dziwne, że opozycja organizuje marsze przeciwko rządowi. Bolesne jest to, że 31 lat po stanie wojennym, który był osobistą tragedią wielu osób, w naszym kraju jest możliwe porównanie obecnej władzy do tego, co było 31 lat temu. To rodzaj zakłamywania pamięci historycznej. Smutne, że tak wiele osób nie identyfikuje się z naszym państwem. Jest tendencja do lekceważenia tego problemu: "A, moherowe berety, robią szum". A to nasz problem.

Patryk: - Nie powinniśmy odrzucać tych kontestujących grup, wszyscy stanowimy wspólnotę. Tzw. moherowe berety też.

A co powiedzielibyście tym, którzy corocznie noc z 12 na 13 grudnia spędzają pod domem generała?

Kuba S.: Żeby dali sobie spokój. Pamięć o stanie wojennym jest potrzebna, ale dlaczego ta nagonka na Jaruzelskiego. Jest stary, schorowany.

Stanisław: - Należałoby go osądzić. Choć nie wysyłać go do więzienia w tym wieku i w tym stanie.

Patryk: - To po co wydawać wyrok, który nie zostanie wyegzekwowany? Za każdą zbrodnię powinna czekać winowajcę kara.

Stanisław: - Wystarczyłoby go osądzić. To źle, że nie zrobiono tego wcześniej. Przyszłe pokolenia będą myślały, że skoro generał nie został skazany, to znaczy, że nic nie zrobił. Ale uważam też, że mądre państwo i mądrzy ludzie nie kierują się zasadą odwetu. Historia pokazuje, że to tylko rodzi nienawiść. Jestem chrześcijaninem i radziłbym wszystkim, którzy "mają krzyż na piersiach, a browninga w kieszeni", chodzą pod dom generała i wrzeszczą "Wyłaź szczurze", żeby pomodlili się za niego.

Kuba D.: - Generał Jaruzelski miał środki, by krwawo rozprawić się z opozycją, zaprowadzić represje na miarę stalinowskich. Tymczasem pokojowo oddał władzę. Za to powinniśmy być mu wdzięczni.

A może 31 lat po wprowadzeniu stanu wojennego już nie trzeba obchodzić tej rocznicy.

Kuba S.: Nie, trzeba pamiętać o tym wszystkim. Kultywować pamięć, tłumaczyć. Żeby rozumieć. Bo ja np. oglądając Misia, nie śmieję się już na nim tak, jak choćby moi rodzice.

Łukasz: - Jeszcze 20, 30 lat stan wojenny będzie żywym wspomnieniem. Później ulegnie zapomnieniu, uproszczeniu. Stanie się epizodem w historii. 
Art. otwarty bezpłatny bez limitu.
Historia II RP w pigułce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polska w stanie POLITYCZNEJ wojny z ROSJA od Smoleńska -Jeden mały zakompleksiony człowiek rządzi 38 milionowym narodem

  Ten pan wcielił się w marszałka stoi przed porterem marszałka J ózefa Piłsudskiego.... https://gazda110.blogspot.com/2023/06/kiedy-polacy-...