W Rabce 1945 roku napadano na dzieci ocalałe z Holokaustu.
. Napady w Rabce na dzieci żydowskie ocalałe z Holokaustu..
Willa Stasin w Rabce-Zdroju. Po wojnie mieścił się tu żydowski sierociniec
Willa Juras w Rabce-Zdroju. Po wojnie mieścił się tu żydowski sierociniec
W1945 r. uczniowie i nauczyciele gimnazjum w Rabce trzykrotnie organizowali zbrojne napady na sierociniec żydowski, w którym przebywały dzieci ocalałe z Holokaustu. „Nie szkodzi, jeżeli skupiska żydowskie przepędzi się, byleby wypadków nie było” – tłumaczył ksiądz Józef Hojoł, jeden z inspiratorów ataków..
PRZEMILCZANE ZBRODNIE ile nienawiści ile barbarzyństwa podłości aby na biednych dzieciach co przeżyli piekło w obozie obozu koncentracyjnym Auschwitz Birkenau w Oświęcimiu aby atakować sierociniec wrzucając granat niemiecki do sypialni dzieci…
W Krakowie 11 sierpnia doszło do pogromu, dzień później po raz pierwszy
zaatakowano sierociniec w Rabce.
.
Anna Górska, Polka pracująca jako pomoc kuchenna w willi Stasin, przyjechała 13
sierpnia do Krakowa, aby zdać relację przed pracownikami Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego w Krakowie z wydarzeń, które nastąpiły ostatniej nocy. W willach Stasin, Niemen i Juras przebywało 96 dzieci, kiedy nieznani sprawcy rzucili do willi Niemiecki granat przez okno. Górska rano zobaczyła skutki wybuchu:
W podłodze była dziura średnicy około 10 do 15 cm, szyby były wybite, ściany
uszkodzone, przyrządy lekarskie rozbite, kozetka w pokoju wywrócona do góry
nogami, a bielizna leżąca na kozetce rozrzucona po pokoju. Wśród dzieci panuje
słuszny popłoch. Milicji ani żadnej władzy nie było na miejscu .Dopiero powstawały struktury MSW ..Jej relację tego samego dnia potwierdziła Halina Landsberg, kierowniczka sierocińca, która prosząc o pomoc, dodała, że tamtejsze władze wydają się całkowicie bezradne wobec sytuacji i nie dają gwarancji, że ataki się nie powtórzą. Także Polscy pracownicy placówki i dostawcy żywności byli zastraszani:Personel lokalny wypowiedział posadę i oświadczył, że nie zgłosi się do pracy. Na skutek zagrożenia doniesieniem do władz personel stawił się do pracy. Na
usprawiedliwienie swego postępowania podał, że zrobił to pod groźbą ogolenia
głów………..Z dostępnych mi dokumentów wynika, że atak zorganizowali uczniowie i nauczyciele…
Prywatnego Gimnazjum Sanatoryjnego Męskiego dr. Jana Wieczorkowskiego. Zaraz po wznowieniu działalności szkoły, w lutym 1945 r., zaczęła w niej funkcjonować komórka Ruchu Oporu Armii Krajowej (ROAK), z dowódcą Janem Stachurą „Adamem”. Uczniowie gimnazjum należący do tej organizacji skupieni byli w kilkunastoosobowej drużynie harcerskiej . Ich duchowym i faktycznym przywódcą był ks. Józef Hojoł wspierany przez prof. Edmunda Chodaka. Anna Bala, mieszkanka Rabki, zeznała w 1950 r…
.https://zolnierzeprzekleci.wordpress.com/ogien-byl-bandyta/
zaatakowano sierociniec w Rabce.
.
Anna Górska, Polka pracująca jako pomoc kuchenna w willi Stasin, przyjechała 13
sierpnia do Krakowa, aby zdać relację przed pracownikami Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego w Krakowie z wydarzeń, które nastąpiły ostatniej nocy. W willach Stasin, Niemen i Juras przebywało 96 dzieci, kiedy nieznani sprawcy rzucili do willi Niemiecki granat przez okno. Górska rano zobaczyła skutki wybuchu:
W podłodze była dziura średnicy około 10 do 15 cm, szyby były wybite, ściany
uszkodzone, przyrządy lekarskie rozbite, kozetka w pokoju wywrócona do góry
nogami, a bielizna leżąca na kozetce rozrzucona po pokoju. Wśród dzieci panuje
słuszny popłoch. Milicji ani żadnej władzy nie było na miejscu .Dopiero powstawały struktury MSW ..Jej relację tego samego dnia potwierdziła Halina Landsberg, kierowniczka sierocińca, która prosząc o pomoc, dodała, że tamtejsze władze wydają się całkowicie bezradne wobec sytuacji i nie dają gwarancji, że ataki się nie powtórzą. Także Polscy pracownicy placówki i dostawcy żywności byli zastraszani:Personel lokalny wypowiedział posadę i oświadczył, że nie zgłosi się do pracy. Na skutek zagrożenia doniesieniem do władz personel stawił się do pracy. Na
usprawiedliwienie swego postępowania podał, że zrobił to pod groźbą ogolenia
głów………..Z dostępnych mi dokumentów wynika, że atak zorganizowali uczniowie i nauczyciele…
Prywatnego Gimnazjum Sanatoryjnego Męskiego dr. Jana Wieczorkowskiego. Zaraz po wznowieniu działalności szkoły, w lutym 1945 r., zaczęła w niej funkcjonować komórka Ruchu Oporu Armii Krajowej (ROAK), z dowódcą Janem Stachurą „Adamem”. Uczniowie gimnazjum należący do tej organizacji skupieni byli w kilkunastoosobowej drużynie harcerskiej . Ich duchowym i faktycznym przywódcą był ks. Józef Hojoł wspierany przez prof. Edmunda Chodaka. Anna Bala, mieszkanka Rabki, zeznała w 1950 r…
.https://zolnierzeprzekleci.wordpress.com/ogien-byl-bandyta/
Osiemnastoletni Stanisław Wróbel „Bimber” o planowanym napadzie dowiedział się
od Mieczysława Klempki i jego zastępcy Władysława Śmietany podczas szkolnej przerwy.
Atak miał nastąpić w niedzielę 12 sierpnia około 23.00. Wszyscy mieli się zebrać godzinę wcześniej pod skocznią narciarską na Górze Grzebień. To na jej zboczach rozlokowane były budynki sierocińca Wróbel i jego towarzysz czekali około trzech godzin – nikt nie przyszedł. Okazało się, że źle umówiono miejsce zbiórki. Usłyszeli jedynie pojedyncze wystrzały i huk wybuchającego granatu: „Na drugi dzień w szkole […] Klempka opowiadał do nas […], że […] w drodze powrotnej do domu koło sierocińca żydowskiego wystrzelił z pistoletu w okno sierocińca i wrzucił przez okno do sierocińca granat, nie wiedząc, jakie powstały skutki . Ofiar nie było. O wyjątkowym szczęściu mogła mówić trzynastoletnia chora dziewczynka, przy której łóżku w izolatce wybuchł granat. Upadła na podłogę, ale nie odniosła większych obrażeń. Dzień po ataku krakowski WKŻ delegował dziesięciu uzbrojonych mężczyzn, żydowskich żołnierzy, do ochrony sierocińca. Dowódcą
grupy był ppor. Zając Jednocześnie też do ochrony dzieci zgłosiło się czterech ochotników ze stacjonującej w budynkach nieopodal jednostki Armii Czerwonej.
od Mieczysława Klempki i jego zastępcy Władysława Śmietany podczas szkolnej przerwy.
Atak miał nastąpić w niedzielę 12 sierpnia około 23.00. Wszyscy mieli się zebrać godzinę wcześniej pod skocznią narciarską na Górze Grzebień. To na jej zboczach rozlokowane były budynki sierocińca Wróbel i jego towarzysz czekali około trzech godzin – nikt nie przyszedł. Okazało się, że źle umówiono miejsce zbiórki. Usłyszeli jedynie pojedyncze wystrzały i huk wybuchającego granatu: „Na drugi dzień w szkole […] Klempka opowiadał do nas […], że […] w drodze powrotnej do domu koło sierocińca żydowskiego wystrzelił z pistoletu w okno sierocińca i wrzucił przez okno do sierocińca granat, nie wiedząc, jakie powstały skutki . Ofiar nie było. O wyjątkowym szczęściu mogła mówić trzynastoletnia chora dziewczynka, przy której łóżku w izolatce wybuchł granat. Upadła na podłogę, ale nie odniosła większych obrażeń. Dzień po ataku krakowski WKŻ delegował dziesięciu uzbrojonych mężczyzn, żydowskich żołnierzy, do ochrony sierocińca. Dowódcą
grupy był ppor. Zając Jednocześnie też do ochrony dzieci zgłosiło się czterech ochotników ze stacjonującej w budynkach nieopodal jednostki Armii Czerwonej.
OPIS
.Jednym z nich był siedmioletni Oleś Aronowicz, który tak opisał tamte
wydarzenia:
W Rabce ciągłe strzelali. Siostra Gusta zawsze nas posyłała pod łóżko i pod
łóżko, a myśmy nie chcieli. Jednej nocy wystrzelali oni z 2400 kul. Jeden sierżant,MO
który nas bronił, opowiadał mi o tym. Pewnego razu rzucili Niemiecki granat [tak wrzucili granat do jednego pokoju, gdzie spała chora dziewczynka, i
łóżko się znalazło gdzieś za oknem, a ona na szafie. W Rabce były ze trzy napady.
Pamiętam drugi. Jak rzucili na nasze wille „Stasia” [właśc. Stasin] i „Niemno”
granaty, to zrobili wielkie dziury w ścianie. Potem wille te dostały do obrony
karabiny maszynowe. Później zlikwidowano nasz dom w Rabce i pojechaliśmy do
Zakopanego. Jeden ze znajomych żołnierzy powiedział mi, że wyjeżdżamy
dlatego, że Polacy zajmują całą Rabkę. W Zakopanem było dużo lepiej, było naj-;
najlepiej. Bo w Rabce, jak się poszło do lasku na chwileczkę, pobawić się, to zaraz ktoś mówił: „O, ja Ci tu dam! Chcesz, żeby Ci łeb rozwalić?”. Nie było
swobody w Rabce……
.Jednym z nich był siedmioletni Oleś Aronowicz, który tak opisał tamte
wydarzenia:
W Rabce ciągłe strzelali. Siostra Gusta zawsze nas posyłała pod łóżko i pod
łóżko, a myśmy nie chcieli. Jednej nocy wystrzelali oni z 2400 kul. Jeden sierżant,MO
który nas bronił, opowiadał mi o tym. Pewnego razu rzucili Niemiecki granat [tak wrzucili granat do jednego pokoju, gdzie spała chora dziewczynka, i
łóżko się znalazło gdzieś za oknem, a ona na szafie. W Rabce były ze trzy napady.
Pamiętam drugi. Jak rzucili na nasze wille „Stasia” [właśc. Stasin] i „Niemno”
granaty, to zrobili wielkie dziury w ścianie. Potem wille te dostały do obrony
karabiny maszynowe. Później zlikwidowano nasz dom w Rabce i pojechaliśmy do
Zakopanego. Jeden ze znajomych żołnierzy powiedział mi, że wyjeżdżamy
dlatego, że Polacy zajmują całą Rabkę. W Zakopanem było dużo lepiej, było naj-;
najlepiej. Bo w Rabce, jak się poszło do lasku na chwileczkę, pobawić się, to zaraz ktoś mówił: „O, ja Ci tu dam! Chcesz, żeby Ci łeb rozwalić?”. Nie było
swobody w Rabce……
p/s
„Dlaczego oni, którzy tyle przecierpieli i przetrzymali, musieli zginąć”.
Żydowskie ofiary zbrojnej przemocy na Podhalu w latach 1945–1947
Żydowskie ofiary zbrojnej przemocy na Podhalu w latach 1945–1947
Od dziesięciu lat mieszkam na Podhalu i prowadzę pracę badawczą dotyczącą losów
ludności żydowskiej Nowego Targu w czasie Zagłady. W 1945 r. do miasta wrócili nieliczni
ocalali, podejmując próbę odbudowy żydowskiego życia w tej miejscowości. Niektórzy z nich
wkrótce zostali zabici. Odtwarzając okoliczności ich śmierci, zobaczyłam, jaka była faktyczna
skala antyżydowskiej przemocy na Podhalu w latach 1945–1947, w rejonie szczególnie
nasilonych walk aparatu władzy komunistycznej z członkami oddziału partyzanckiego
„Błyskawica”, którego dowódcą był Józef Kuraś „Ogień”. Szczególnie uderzający był dla
mnie sposób przywoływania żydowskich ofiar tej przemocy – anonimowy i masowy. Ich
śmierć była i jest usprawiedliwiana stereotypem „żydokomuny”1
. Chcąc się temu
przeciwstawić, w swym artykule pragnę skupić się właśnie na ofiarach tamtych zbrodni,
przywrócić ich imiona i wszędzie tam, gdzie to możliwe, odtworzyć ich wcześniejsze losy.
Zabójstwo rozbójnicze
Pierwsze udokumentowane zabójstwo Żydów na powojennym Podhalu zostało
dokonane 11 maja 1945 r. Komendant powiatowy Milicji Obywatelskiej w Nowym Targu
wysłał do swych zwierzchników notatkę o „N.N. zabójstwie rozbójniczym”:
ludności żydowskiej Nowego Targu w czasie Zagłady. W 1945 r. do miasta wrócili nieliczni
ocalali, podejmując próbę odbudowy żydowskiego życia w tej miejscowości. Niektórzy z nich
wkrótce zostali zabici. Odtwarzając okoliczności ich śmierci, zobaczyłam, jaka była faktyczna
skala antyżydowskiej przemocy na Podhalu w latach 1945–1947, w rejonie szczególnie
nasilonych walk aparatu władzy komunistycznej z członkami oddziału partyzanckiego
„Błyskawica”, którego dowódcą był Józef Kuraś „Ogień”. Szczególnie uderzający był dla
mnie sposób przywoływania żydowskich ofiar tej przemocy – anonimowy i masowy. Ich
śmierć była i jest usprawiedliwiana stereotypem „żydokomuny”1
. Chcąc się temu
przeciwstawić, w swym artykule pragnę skupić się właśnie na ofiarach tamtych zbrodni,
przywrócić ich imiona i wszędzie tam, gdzie to możliwe, odtworzyć ich wcześniejsze losy.
Zabójstwo rozbójnicze
Pierwsze udokumentowane zabójstwo Żydów na powojennym Podhalu zostało
dokonane 11 maja 1945 r. Komendant powiatowy Milicji Obywatelskiej w Nowym Targu
wysłał do swych zwierzchników notatkę o „N.N. zabójstwie rozbójniczym”:
Donoszę, że dnia 11 V 1945 r. około godziny 22-giej 4 nieznanych osobników
uzbrojonych w broń palną (automaty) weszło do mieszkania Andrzeja
Ostachowskiego, rolnika zamieszkałego w Maniowach, pow. Nowy Targ, u
którego znajdowali się żydzi, a to 1) Wilhelm Reich, 2) Karaś Leon, 3) Boruch
Fejfe, 4) Kałman Miler.
Osobnicy ci po wejściu do pokoju, w którym byli wymienieni żydzi,
krzyknęli silnym głosem: ręce do góry, następnie wezwali ich, by wydali
pieniądze, jak dolary itp., oraz paczki, jakie posiadają przy sobie.
Osobnicy po zabraniu pieniędzy i walizki zawezwali ich, by się udali z
nimi na pole. Jednak Reich i jeszcze jeden Żyd oświadczyli, że z mieszkania na
pole nie wyjdą, wówczas bandyci poczęli strzelać w mieszkaniu, wskutek czego
zostało zabitych 2 Żydów, następnie pozostali wyszli na podwórze
Ostachowskiego i tam znów zostali przez tychże zastrzeleni. Zwłoki zabitych
znajdują się na miejscu czynu. Bandyci po dokonaniu czyny zbrodniczego,
nierozpoznani przez nikogo, zbiegli w niewiadomym kierunku.
uzbrojonych w broń palną (automaty) weszło do mieszkania Andrzeja
Ostachowskiego, rolnika zamieszkałego w Maniowach, pow. Nowy Targ, u
którego znajdowali się żydzi, a to 1) Wilhelm Reich, 2) Karaś Leon, 3) Boruch
Fejfe, 4) Kałman Miler.
Osobnicy ci po wejściu do pokoju, w którym byli wymienieni żydzi,
krzyknęli silnym głosem: ręce do góry, następnie wezwali ich, by wydali
pieniądze, jak dolary itp., oraz paczki, jakie posiadają przy sobie.
Osobnicy po zabraniu pieniędzy i walizki zawezwali ich, by się udali z
nimi na pole. Jednak Reich i jeszcze jeden Żyd oświadczyli, że z mieszkania na
pole nie wyjdą, wówczas bandyci poczęli strzelać w mieszkaniu, wskutek czego
zostało zabitych 2 Żydów, następnie pozostali wyszli na podwórze
Ostachowskiego i tam znów zostali przez tychże zastrzeleni. Zwłoki zabitych
znajdują się na miejscu czynu. Bandyci po dokonaniu czyny zbrodniczego,
nierozpoznani przez nikogo, zbiegli w niewiadomym kierunku.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/superwizjertvn/videos/416318549774307
OdpowiedzUsuńhttps://zolnierzeprzekleci.wordpress.com/smierc-zydom-podhale-w-ogniu/
OdpowiedzUsuńdo unknown - bo Górale bardzo kochali i kochają Żydów, prawda?
OdpowiedzUsuń