Kapitalistę spotkałem, oportunista pan jesteś- mówię do realisty. – Broń boże – słyszę. Gadatliwy jestem, wyłożę, więc pokrótce, jako realista punkt widzenia na sprawy, o których rozmawialiśmy.
Żołnierzem Andersa byłem i pod Monte Casino uczestniczyłem w walkach bratobójczych na śmierć i życie. Po walkach, zaraz do Anglii nas zabrali, po czym wróciłem do kraju naszego i żeby być w zgodzie z sumieniem narodu do partii się zapisałem, do PZPR. I jak mówił kanclerz Miller, „byłem do gorzkiego końca”. Moja partyjność była niekameleoniasta, czyli inaczej mówiąc nie „rzucałam’, nie „zwracałem” i nie oddawałem legitymacji partyjnej po to, żeby zabarwić się na kolor ochronny.
Uważałem, że pomimo ” błędów i wypaczeń”, cała PZPR była jedyną polską partią polityczną, która zrobiła najwięcej dobrego (wcale nie przesadzam) dla państwa polskiego i społeczeństwa. Inne partie nie mają się czym pochwalić, gdyż wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Dotyczy to zarówno partii „polskich królewiąt” z czasów pierwszej RP, jak i BBWR, OZN, ND, czy innych partii politycznych drugiej RP, a także partii politycznych w III RP- takich jak ZCHN, ROP, PC, AWS, itp.
Żołnierzem Andersa byłem i pod Monte Casino uczestniczyłem w walkach bratobójczych na śmierć i życie. Po walkach, zaraz do Anglii nas zabrali, po czym wróciłem do kraju naszego i żeby być w zgodzie z sumieniem narodu do partii się zapisałem, do PZPR. I jak mówił kanclerz Miller, „byłem do gorzkiego końca”. Moja partyjność była niekameleoniasta, czyli inaczej mówiąc nie „rzucałam’, nie „zwracałem” i nie oddawałem legitymacji partyjnej po to, żeby zabarwić się na kolor ochronny.
Uważałem, że pomimo ” błędów i wypaczeń”, cała PZPR była jedyną polską partią polityczną, która zrobiła najwięcej dobrego (wcale nie przesadzam) dla państwa polskiego i społeczeństwa. Inne partie nie mają się czym pochwalić, gdyż wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Dotyczy to zarówno partii „polskich królewiąt” z czasów pierwszej RP, jak i BBWR, OZN, ND, czy innych partii politycznych drugiej RP, a także partii politycznych w III RP- takich jak ZCHN, ROP, PC, AWS, itp.
-No to jak, była ta PRL, państwem polskim, czy też nie była, przecież nie przywozili tutaj ludzi w teczkach.
-Jako realista, tak bardzo bym się nie upierał przy tym, żeby uznać PRL za III RP, a obecną RP za czwartą. Po co?. PRL, powinna pozostać, jako formacja wyjątkowa i do czasu wyczerpania się swoich możliwości wyróżniająca się dodatnio(tak ją kiedyś ocenią) na tle marazmu dziejów naszego kraju. W ramach tej formacji rozwiązane jednak zostały palące problemy społeczne(reforma rolna, równość, opieka socjalna, wykształcenie, uprzemysłowienie- cokolwiek byśmy o nim nie mówili itd., itd.) zapewniono awans społeczny milionom ludzi, rozwój cywilizacyjny i mimo wszystko najlepsze z możliwych do uzyskania w tamtych czasach miejsce w nazwijmy to Koncercie Europejskim i nie tylko, czego nie umieli uzyskać i rozwiązać politycy Królestwa Kongresowego- też powstałego wskutek dyktatu mocarstw.
I RP- szlachecka, to nie tylko smutny okres rozbicia dzielnicowego wynikłego z głupoty rządzących i niemieckich intryg, ale także- poza okresem Kazimierza Wielkiego – litewska polityka Jagiellonów realizowana na koszt Polski. Można też było zwrócić się na zachód i poprzez Danię wyjść na prawdziwe morze-Morze Północne i Atlantyk, ze wszystkimi możliwościami z tego faktu wynikającymi.
Bo co to jest Bałtyk?. Jest to tylko butelka brudnej wody zatkana duńskim korkiem. No, ale to już szkoła wyższej jazdy wymagająca wyobraźni, a tej zawsze u nas niedostatek. Wskutek ewentualnego przebicia się na zachód losy Polski potoczyłyby się inaczej i dlatego-jak powiada Joseph R. Kippling-jest to już całkiem inna historia. Pójdźmy dalej.
Trującym jadem I RP była tzw. wolna elekcja wraz z Artykułami Henrykowskimi. Wolna elekcja to przecież mówiąc jeżykiem współczesnym, przetarg nieograniczony na koronę polską zorganizowany na zasadzie, „kto da więcej”- ma się rozumieć sprzedajnym magnatom. W I RP nie wykorzystano możliwości (1610/12) niedopuszczenia do powstania potężnej Rosji – przyszłego zaborcy: nie wykorzystano możliwości zlikwidowania Zakonu Krzyżackiego (1410) i dopuszczono (1525) do powstania Prus- też późniejszego zaborcy. Zamiast rozprawić się z Zakonem korzystając z okazji „ukarania” heretyka Wielkiego Mistrza Zakonu za „odstępstwo od Wiary Świętej”, co w tamtym okresie mogło uzyskać-mówiąc delikatnie- poparcie Watykanu, postąpiono odwrotnie. Przyjęto oszukańczy zresztą hołd Wielkiego Mistrza i zapewniono mu ochronę, jako lennikowi. Co do dziś odbija nam się wielką czkawką.
Idźmy jeszcze dalej. Nierozumnie wplataliśmy się w tzw. epopeę napoleońską. Ponieśliśmy same straty i żadna pani Walewska tu nie pomogła. Do dziś jednak śpiewamy; „dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy”. Powinniśmy sobie jednak zaśpiewać „dał nam przykład Bonaparte jak przegrywać mamy.” Przecież Napoleon niczego nie wygrał, lecz wszystko przegrał sromotnie.
-Jako realista, tak bardzo bym się nie upierał przy tym, żeby uznać PRL za III RP, a obecną RP za czwartą. Po co?. PRL, powinna pozostać, jako formacja wyjątkowa i do czasu wyczerpania się swoich możliwości wyróżniająca się dodatnio(tak ją kiedyś ocenią) na tle marazmu dziejów naszego kraju. W ramach tej formacji rozwiązane jednak zostały palące problemy społeczne(reforma rolna, równość, opieka socjalna, wykształcenie, uprzemysłowienie- cokolwiek byśmy o nim nie mówili itd., itd.) zapewniono awans społeczny milionom ludzi, rozwój cywilizacyjny i mimo wszystko najlepsze z możliwych do uzyskania w tamtych czasach miejsce w nazwijmy to Koncercie Europejskim i nie tylko, czego nie umieli uzyskać i rozwiązać politycy Królestwa Kongresowego- też powstałego wskutek dyktatu mocarstw.
I RP- szlachecka, to nie tylko smutny okres rozbicia dzielnicowego wynikłego z głupoty rządzących i niemieckich intryg, ale także- poza okresem Kazimierza Wielkiego – litewska polityka Jagiellonów realizowana na koszt Polski. Można też było zwrócić się na zachód i poprzez Danię wyjść na prawdziwe morze-Morze Północne i Atlantyk, ze wszystkimi możliwościami z tego faktu wynikającymi.
Bo co to jest Bałtyk?. Jest to tylko butelka brudnej wody zatkana duńskim korkiem. No, ale to już szkoła wyższej jazdy wymagająca wyobraźni, a tej zawsze u nas niedostatek. Wskutek ewentualnego przebicia się na zachód losy Polski potoczyłyby się inaczej i dlatego-jak powiada Joseph R. Kippling-jest to już całkiem inna historia. Pójdźmy dalej.
Trującym jadem I RP była tzw. wolna elekcja wraz z Artykułami Henrykowskimi. Wolna elekcja to przecież mówiąc jeżykiem współczesnym, przetarg nieograniczony na koronę polską zorganizowany na zasadzie, „kto da więcej”- ma się rozumieć sprzedajnym magnatom. W I RP nie wykorzystano możliwości (1610/12) niedopuszczenia do powstania potężnej Rosji – przyszłego zaborcy: nie wykorzystano możliwości zlikwidowania Zakonu Krzyżackiego (1410) i dopuszczono (1525) do powstania Prus- też późniejszego zaborcy. Zamiast rozprawić się z Zakonem korzystając z okazji „ukarania” heretyka Wielkiego Mistrza Zakonu za „odstępstwo od Wiary Świętej”, co w tamtym okresie mogło uzyskać-mówiąc delikatnie- poparcie Watykanu, postąpiono odwrotnie. Przyjęto oszukańczy zresztą hołd Wielkiego Mistrza i zapewniono mu ochronę, jako lennikowi. Co do dziś odbija nam się wielką czkawką.
Idźmy jeszcze dalej. Nierozumnie wplataliśmy się w tzw. epopeę napoleońską. Ponieśliśmy same straty i żadna pani Walewska tu nie pomogła. Do dziś jednak śpiewamy; „dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy”. Powinniśmy sobie jednak zaśpiewać „dał nam przykład Bonaparte jak przegrywać mamy.” Przecież Napoleon niczego nie wygrał, lecz wszystko przegrał sromotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz