sobota, 28 grudnia 2019

Wyspa Węży - ukrywana przed Polakami w III RP

W swojej historii, zapisały się czarnymi zgłoskami, jako miejsca, gdzie mieściły  się polskie obozy karne Bereza Kartuska,Twierdza Brzeska oraz Wyspa Węży skrywana przez polityków prawicy.

Upadek sanacyjnego reżimu w pierwszych dniach września 1939 r. był nie mniej dramatyczny niż klęska militarna polskiego wojska. Po ewakuacji i internowaniu dotychczasowych władz w Rumunii rządy objęli ludzie z dawnej opozycji z gen. Władysławem Sikorskim na czele. Wraz z nimi nadszedł czas porachunków i rozliczeń.
Szybkość, z jaką niemieckie jednostki zbliżały się do Warszawy, zaskoczyła nawet największych pesymistów w polskim rządzie. Konieczność ewakuacji podnoszono już pierwszego dnia wojny, jednak ostateczną decyzję podjęto dopiero 5 września. Tego dnia najwyższe władze państwowe z prezydentem i premierem na czele opuściły stolicę, licząc na schronienie w twierdzy brzeskiej.
Twierdza Brzeska
Wszelkie nadzieje na przełamanie niemieckiego naporu pierzchły rankiem 17 września. Wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie tereny Rzeczypospolitej czyniło jakikolwiek opór pozbawionym większego sensu. Rosjanie wykonali w 100% zalecenia Ligi Narodów zatrzymali się na linii Curzona.
 Korzystając ze swoich uprawnień, wódz naczelny Edward Rydz-Śmigły nakazał, więc wycofanie wojska do Rumunii i na Węgry, by tam oczekiwać na dalsze rozkazy. Sam, wraz z prezydentem Ignacym Mościckim i rządem, przekroczył rumuńską granicę 17 września późnym wieczorem
Zachowanie rządu było haniebne gen. Władysław Sikorski skomentował ewakuację prezydenta i rządu z premierem Felicjanem Sławojem Składkowskim do Rumunii-Sikorski pozostawał poza wojskiem od 1928 r.
Powrót z niebytu Sikorski zawdzięczał Rumunii i Francji. Ta pierwsza, pod naciskiem niemieckim, internowała polskie władze. Sanacyjne– Mościcki, Sławoj Składkowski, Rydz-Śmigły czy Beck – znalazła się w areszcie domowym. Możliwe, że żądania ambasadora III Rzeszy spełzłyby na niczym, gdyby nie ich dyskretne wsparcie przez Francję. Paryż nigdy nie krył niechęci do sanacyjnych przywódców. Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, dopomógł przewrotowi politycznemu. Sikorski bez problemu opuścił Rumunię i już 30 września we francuskiej stolicy przyjął nominację na premiera.
Sikorski od początku definiował swoje rządy, jako przeciwieństwo sanacji. W broszurze „Służba Polsce” wydanej jesienią, 1939 r. pisał: „Kraj cały ze słusznym żalem i potępieniem odnosi się do grupy osób, która ująwszy rząd nad nim, sprawowała go bez kontroli, stawiając się poza opinią, a nawet i ponad nią. (…) Kraj nie chce mieć nic wspólnego z tak zwaną »sanacją«”.
Nic dziwnego, że jednym z pierwszych zadań rządu „Wojny i Jedności” było rozliczenie się z poprzednikami. Z inspiracji premiera 10 października 1939 r. uchwalono dekret o „udzieleniu pełnej rehabilitacji i amnestii byłym więźniom brzeskim” w celu „zatarcia rozterek przeszłości i dokonania całkowitego zjednoczenia narodowego”. Tego samego dnia powołano też komisję do zbierania i oceny dokumentów „odnoszących się do przebiegu ostatnich zdarzeń w Polsce i ustalenia ich przyczyn”. Na jej czele stanął gen. Józef Haller, legendarny dowódca Błękitnej Armii, przeniesiony w stan spoczynku po krytyce przewrotu majowego. Obok generała w pracach komisji brali udział Stroński oraz gen. Aleksander Ładoś i płk Izydor Modelski. Dwóch ostatnich łączyła wierność stronie rządowej, gdy zaczął się przewrót majowy, co złamało ich kariery wojskowe.
Tam, gdzie rząd miał wpływy, starano się zacierać ślady poprzedników. Zdając sobie sprawę z popularności, jaką nadal cieszył się w polskim społeczeństwie Piłsudski, Sikorski po prostu o nim milczał. W żadnej mowie, w żadnej odezwie nie nawiązał do życia i dokonań naczelnika. Choć nie było wyraźnego rozkazu, z gabinetów wojskowych i urzędowych szybko znikały portrety Piłsudskiego i jego pisma
W tworzącej się armii pieśń „My, Pierwsza Brygada” zastąpiono innymi. Ustanowionych przez sanację świąt narodowych – 19 Marca (data przyjęcia przez Piłsudskiego stopnia marszałka Polski) oraz 11 Listopada (Święto Niepodległości) – nowa władza ostentacyjnie nie obchodziła.Z manifestacyjną pogardą traktowano niedawnych przywódców kraju. Kiedy gen. Tadeusz Kasprzycki, przedwojenny minister spraw wojskowych, zwrócił się do Sikorskiego z prośbą o „jakikolwiek przydział w wojsku”, ten mu odpisał: „Pan jest odpowiedzialny za poniesioną klęskę, która nie jest wolna od hańby? (…) Ojczyzna nie chce jego usług”. Z kolei podobną prośbę swojego poprzednika na stanowisku premiera, gen. Sławoja Składkowskiego, skwitował odpowiedzią: „Żąda pan rzeczy niemożliwej, nie rozporządzam tak silną policją, ani żandarmerią, by ochronić pana od zniewag i zamachów, które spotkać go muszą w każdym większym skupieniu polskim”. Sztuki bycia mężem stanu Sikorski uczył się powoli.
8 maja 1940 r. rozgorzała prawdziwa kłótnia o to, czy zwrócić się do Bukaresztu z prośbą o zwolnienie Becka i pozostałych członków władz przedwojennej Polski. Przeciwko takiemu rozwiązaniu najgłośniej protestował min. Stańczyk, według którego oznaczałoby to „amnestię” dla członków sanacyjnych władz. Ostatecznie zdecydowano się umożliwić im wyjazd. Część „lojalnych sanatorów” mogła przybyć do Francji, reszta natomiast miała zostać ulokowana w Afryce Północnej.
Sankcje wobec prawdziwych i domniemanych sympatyków sanacji stosowano także po ewakuacji do Wielkiej Brytanii w czerwcu 1940 r. Błyskawiczny upadek Holandii i Belgii, a przede wszystkim Francji, nie ostudził zapałów rozliczeniowych polskich władz. Wręcz przeciwnie. Im głośniej i częściej krytykowano dowództwo Sikorskiego, zwłaszcza zaś jego rozkaz walki nawet już po kapitulacji Francji, tym mocniejsze rosło w nim przekonanie, że za wszystkimi nieprzychylnymi głosami stoją piłsudczycy. Prawda była jednak bolesna. Sikorskiemu nie udało się odmienić polskiej armii. Przeciwnie, nie zapobiegł jej rozkładowi, który dostrzegali nawet sojusznicy. „Polacy rozpijają się w nieprawdopodobny sposób – donosiły brytyjskie raporty – i dostrzec można wrogość wojska wobec oficerów”.
Polski epizod w historii wyspy Bute, który do dzisiaj budzi grozę wśród miejscowych, w naszej historii został starannie ukryty. Niewielu słyszało o Wyspie Wężów i polskich obozach karnych dla niewygodnych Polaków w latach drugiej wojny światowej. Formalnie były to obozy izolacyjne Rothesay i Tighnabruaich usytuowane na wyspie Bute, położonej niedaleko Glasgow. Ich pomysłodawcą i właściwym twórcą był polski premier i naczelny wódz, generał Władysław Sikorski. „Nie ma sądownictwa polskiego i ci, którzy robią intrygi, znajdą się w obozie koncentracyjnym” – powiedział, co zostało zapisane w protokole obrad Rady Narodowej w Londynie 18 lipca 1940 r. Wcześniej we wrześniu 1939 r. gen. Sikorski zwrócił się do Francuzów z prośbą o wydzierżawienie w Paryżu więzienia dla oficerów i polityków winnych klęski wrześniowej, rząd francuski odmówił. Był również przeciwny działalności komisji poszukujących winnych klęski wrześniowej. Francuzi uznali, że na te działania przyjdzie czas po wojnie. Sikorski uważał inaczej. Do francuskich więzień, bez wyroku, trafiali ludzie osądzeni przez naczelnego wodza. Tak znalazł się za kratkami szef sztabu armii wrześniowej gen. Wacław Stachiewicz. Tak ściągnięto z Węgier i aresztowano generała Stefana Dąb-Biernackiego. Tak do obozu w Curzona trafiło 69 legionowych oficerów z inspektorem lotnictwa gen. Ludomiłem Rayskim, prezesem Ligi Morskiej i Kolonialnej gen. Stanisławem Kwaśniewskim czy emerytowanym generałem Mikołajem Osikowskim. Wszyscy, którzy w II Rzeczypospolitej pełnili jakąkolwiek funkcję i sprawowali choćby najmniej ważny urząd, mieli pozostawać pod kontrolą rządu, z dala od armii.


Wybudowany na wyspie Bute, położonej u zachodnich wybrzeży Szkocji –urągających wszelkim standardom warunkach stłoczono setki żołnierzy i urzędników, zamkniętych niczym jeńcy wojenni. Co gorsza, okolicznym mieszkańcom rozpowiedziano, że w obozie znajdują się osoby skazane za malwersacje finansowe, ekscesy seksualne, a także za sprzyjanie Niemcom? Zwłaszcza to ostatnie oszczerstwo musiało godzić w honor zatrzymanych. Wielu nie wytrzymało upokorzenia i popełniło samobójstwo.
Według historyków na wyspie Bute, zwanej przez niektórych Wyspą Węży, w różnym czasie przebywało ponad·1, 5 tys. polskich oficerów i urzędników. Żadnemu z nich nie przedstawiono zarzutów, żaden nie doczekał się procesu sądowego. Zdecydowana większość trafiła do obozu po donosach. Odbudowywaną wielkim wysiłkiem armię polską trawił rak donosicielstwa i wzajemnych podejrzeń. Każde, nawet najniewinniejsze słowo krytyki pod adresem Sikorskiego lub jego rządu mogło kosztować pobyt na wyspie Bute.
Zachodnie wybrzeże Szkocji z lokalizacją wyspy
Ewakuacja polskich oddziałów w 1940 r. do Wielkiej Brytanii została przeprowadzona nieskładnie i chaotycznie. Na wyspy przedostało się mniej niż jedna trzecia z 85-tysięcznej armii uformowanej rok wcześniej we Francji. Można, więc zadać pytanie o zasadność przetrzymywania w odosobnieniu doświadczonych oficerów, których braku Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie nigdy nie nadrobiły
Sanacyjne elity z pewnością zasługiwały na proces i osądzenie. Ewakuacja wodza naczelnego i najwyższych władz w chwili największej próby na zawsze pozostawiła plamę na ich honorze. Honorze, na który tak często powoływali się w okresie swoich rządów. Ich następcom zabrakło jednak wyczucia i umiaru. Chcąc raz na zawsze zerwać z sanacyjną przeszłością, zaczęli ją odtwarzać w nowych warunkach. Ponownie pojawiły się miejsca odosobnienia, ponownie opozycja polityczna została zepchnięta do roli kozła ofiarnego.
Wielu piłsudczyków w Rumunii, we Francji i innych miejscach obecności polskiego wychodźstwa cały czas sondowało możliwości powrotu do władzy. Sikorski doskonale o tym wiedział. Jeśli więc polskie wojsko utworzone we Francji rozpadało się pod ciężarem nieufności i donosicielstwa, źródeł tego zjawiska można się doszukiwać w sanacyjnych spiskach.
Walka Sikorskiego z sanacją nie wpłynęła na przebieg II wojny światowej. Wśród sojuszników potwierdziła jedynie stereotyp Polaków, jako narodu kłótliwego i niezdolnego do kompromisów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polska w stanie POLITYCZNEJ wojny z ROSJA od Smoleńska -Jeden mały zakompleksiony człowiek rządzi 38 milionowym narodem

  Ten pan wcielił się w marszałka stoi przed porterem marszałka J ózefa Piłsudskiego.... https://gazda110.blogspot.com/2023/06/kiedy-polacy-...