NASZA ARMIA JEST ZWYCIĘSKA... W. Poczmański ..
https://www.tygodnikprzeglad.pl/andrzej-iwanski-polska-jastrzebiem-europy/
Celem naszych polityków było skonfliktowanie Ukrainy z Rosją nie po to, aby poprawić los Ukrainy, ale po to, by dokuczyć Rosji...............
Ile można znosić idiotyzmy w cudzym wykonaniu ? Miesiąc, kwartał pół roku, rok ? Tematem głupot powtarzanych od nie wiedzieć jak długiego czasu jest nasze zagrożenie atakiem ze strony Rosji. W tle jest problem, który mają z sobą Rosja i Ukraina, lecz Polska pozazdrościła tym państwom i wlazła weń, jak słoń w porcelanę. Bo stosunki pomiędzy państwami, zwłaszcza nacechowane konfliktem, delikatnością przypominają tworzywo stołowych zastaw.
Po jaka cholerę właziliśmy w problem ukraiński ? Bo graniczymy z obydwoma jego adwersarzami ? I co z tego ? Inne kraje też graniczą, lecz nie słychać by czynnie wdawały się w tę awanturę. No to co jest z tą Polską? Problem Polski w konflikcie rosyjsko-ukraińskim polega na tym, że ochoczo przyjęliśmy rolę psa pilnującego interesu Stanów Zjednoczonych we wschodniej Europie.
Nie wykluczam, że polskiemu rządowi, bądź przynajmniej najbardziej wpływowym jego ministrom, pokręcił się obecny kontekst geopolityczny z tym z lat 1918 – 1920 i nadzieja na terytorialne korzyści, jakie w tamtym czasie odniósł Piłsudski dla Polski. Gdzie jednak Krym, a gdzie Rzym, szanowni sternicy polskiej nawy państwowej ?
[caption id="attachment_1394" align="aligncenter" width="600"]https://www.tygodnikprzeglad.pl/andrzej-iwanski-polska-jastrzebiem-europy/ Gen. Roman Polko - nie tylko lis pustyni, lecz polityki także[/caption]
Wpakowaliśmy się w konflikt rosyjsko-ukraiński wbrew oczywistym interesom polskiego państwa i znów przyjaciół mamy daleko, dalej niż w minionych czasach, bo aż za oceanem, wroga wyrychtowaliśmy sobie natomiast pod ręką. Wroga, który tę rękę może porządnie przetrącić Po co nam to ? Zachowujemy się jak głupawy mieszkaniec wielorodzinnego bloku, który usłyszał, że sąsiad bije żonę, wtrącił się więc i chwycił go za rękę. Efekt był tylko taki, że żona wystąpiła w obronie męża i sąsiadowi przyłożyła wałkiem. O to nam chodzi?
Od miesięcy nasi dostojnicy podsycają rusofobiczne nastawienia społeczeństwa. Wyjątkowo poręcznym instrumentem, służącym temu szczuciu, są dziennikarze. Łatwość posługiwania się nimi z tego też wynika, że spodlała dziennikarska profesja w III RP, jak nigdy wcześniej. Nawet podczas kilkuletniego panowania w Polsce stalinizmu, tylko wyjątki dałoby się porównać z dzisiejszymi pismakami ujadającymi antyrosyjsko. Kto z tych ujadaczy bierze pod uwagę interes Polski ?
Często i coraz częściej spotkać można zamieszczane w mediach teksty wojskowych generałów z różną ilością gwiazdek przy wężykach. Ci dowódcy wysokiego szczebla dają wyraz zaniepokojeniu sytuacją Polski, nierzadko przewidują najazd ze wschodu i nawołują do przygotowania się dla jego odparcia. Najczęściej wypisują panowie generałowie bzdury, jak na wojskowych przystało, lecz muszę przyznać, że w tym przypadku rozumiem ich doskonale. Już utargowali 32 mld. zł na budżet swego resortu i zapewne to nie koniec.
Minister obrony - Tomasz Siemoniak, 47 letni absolwent Wydziału Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Handlowej, pełnił dziesiątki różnych funkcji w samorządach terenowych, był wiceszefem rady nadzorczej PAP i zasiadał w zarządzie Polskiego Radia. Z problematyką wojskową zetknął się raz i na krótko, pełniąc w latach 1998-2000 funkcję dyrektora Biura Prasy i Informacji w Ministerstwie Obrony Narodowej. Gdy Donald Tusk objął w 2007 r. tekę premiera, mianował go wiceszefem MSWiA. Być może, zdaniem premiera, nabrał Siemoniak wojskowego sznytu pełniąc wicekierowniczą funkcję w na poły mundurowym resorcie, toteż w sierpniu 2011 r. , pod koniec pierwszej kadencji rządu PO oraz ludowej spółki, został powołany na szefa MON i ponownie nominowany na to stanowisko w drugiej. Dlaczego dość obszernie opisuję postać tego 47 letniego młodzieńca jakim się jest w tym wieku w świecie polityki ? Bo ma on w swym służbowym władaniu takich generałów, jak na przykład Roman Polko – człowiek doświadczony, inteligentny, znający smak chleba z wielu pieców, a przede wszystkim doskonale obeznany z wojskową służbą i jej potrzebami. Czym na jego tle jest pan minister ? Retoryczne pytanie.
Niedawno „Dziennik Gazeta Prawna” zamieścił wiadomość, że konflikt na Ukrainie przyspieszył zmiany w finansowaniu polskiego wojska. Rząd pracuje nad ustawą zwiększającą wydatki na obronę do średnio 2 proc. PKB rocznie. W praktyce oznacza to, że nasza armia będzie mogła wydać na przykład na uzbrojenie i szkolenie każdego roku 800 milionów złotych więcej niż dzisiaj. Ot i wiadomo w znacznej mierze (bo nie w pełni) komu i do czego służy histeria wzniecana przez rusofobiczną propagandę, po co rozgłasza się dziesiątki sensacyjnych wieści o wojskach rosyjskich gromadzących się w pobliżu naszych granic, komu potrzebne są groźby rosyjskiej inwazji, a nawet wywołania III wojny światowej.
W latach 80. minionego stulecia „Solidarność” głosiła, że jest niezwykłym przejawem dążenia ludu polskiego do pełnej suwerenności państwa, którego ten lud poczuł się suwerenem. Jaskrawym naruszeniem owej szczytnej zasady miało być stacjonowanie jednostek Armii Radzieckiej w Polsce. Ileż włosów z wypełnionych narodową godnością głów wyrwali sobie w tym temacie polscy patrioci ! A co teraz ? Minister Sikorski żebrze o stacjonowanie w Polsce co najmniej dwóch ciężkich brygad wojsk NATO, a bawiący się żołnierzykami min. Siemoniak łagodzi temat tego pętania się zapowiadając, że nie będzie to stała obecność wojskowa”, lecz „ciągła obecność rotacyjna na terenie Polski i krajów bałtyckich ćwiczeń z udziałem wojsk NATO i tym zagmatwanym sformułowaniem daje do zrozumienia, że ma innych za równie mądrych, jak on sam. Czy w kontekście wojennego larum granego dętymi instrumentami propagandy wypada zapytać o powody stosunkowo niskich nakładów na ochronę zdrowia, oświatę, naukę i szkolnictwo wyższe oraz kulturę i dziedzictwo narodowe ? Ależ skąd ! Pytanie co najmniej niepatriotyczne.
[caption id="attachment_1395" align="aligncenter" width="740"]W minioną niedzielę, w znajdującym się tuż koło mego domu Parku Sowińskiego w Warszawie, dawała koncert popularna wśród młodego pokolenia Polaków amerykańska piosenkarka rockowa, a przy okazji podobno pisarka, poetka i malarka - Patti Smith. Podczas występu wzbudziła gigantyczny aplauz, zwróciwszy się do ochroniarza, który dość głośno uciszał jakiegoś niesfornego słuchaczo-widza, słowami: zamknij mordę i wypierdalaj. Entuzjazm publiki w reakcji na to krótkie i jasne polecenie świadczył, że amerykańska rockmanka jest dla niej wielkim autorytetem. Toteż równie gorąco przyjęto jej polityczny zgoła pogląd: Wszystko zależy od nas, od was! Możemy wszystko zmienić! Te wojenne gierki, polityczne gierki to nie nasza zabawa !
Jeśli do ministrów Siemoniaka i Sikorskiego dotarła wiadomość o gorącej akceptacji przez młodych Polaków poglądu amerykańskiej artystki na „polityczne gierki”, mogą być spokojni i grać w nie, jak im się tylko podoba.
Po jaka cholerę właziliśmy w problem ukraiński ? Bo graniczymy z obydwoma jego adwersarzami ? I co z tego ? Inne kraje też graniczą, lecz nie słychać by czynnie wdawały się w tę awanturę. No to co jest z tą Polską? Problem Polski w konflikcie rosyjsko-ukraińskim polega na tym, że ochoczo przyjęliśmy rolę psa pilnującego interesu Stanów Zjednoczonych we wschodniej Europie.
Nie wykluczam, że polskiemu rządowi, bądź przynajmniej najbardziej wpływowym jego ministrom, pokręcił się obecny kontekst geopolityczny z tym z lat 1918 – 1920 i nadzieja na terytorialne korzyści, jakie w tamtym czasie odniósł Piłsudski dla Polski. Gdzie jednak Krym, a gdzie Rzym, szanowni sternicy polskiej nawy państwowej ?
[caption id="attachment_1394" align="aligncenter" width="600"]https://www.tygodnikprzeglad.pl/andrzej-iwanski-polska-jastrzebiem-europy/ Gen. Roman Polko - nie tylko lis pustyni, lecz polityki także[/caption]
Wpakowaliśmy się w konflikt rosyjsko-ukraiński wbrew oczywistym interesom polskiego państwa i znów przyjaciół mamy daleko, dalej niż w minionych czasach, bo aż za oceanem, wroga wyrychtowaliśmy sobie natomiast pod ręką. Wroga, który tę rękę może porządnie przetrącić Po co nam to ? Zachowujemy się jak głupawy mieszkaniec wielorodzinnego bloku, który usłyszał, że sąsiad bije żonę, wtrącił się więc i chwycił go za rękę. Efekt był tylko taki, że żona wystąpiła w obronie męża i sąsiadowi przyłożyła wałkiem. O to nam chodzi?
Od miesięcy nasi dostojnicy podsycają rusofobiczne nastawienia społeczeństwa. Wyjątkowo poręcznym instrumentem, służącym temu szczuciu, są dziennikarze. Łatwość posługiwania się nimi z tego też wynika, że spodlała dziennikarska profesja w III RP, jak nigdy wcześniej. Nawet podczas kilkuletniego panowania w Polsce stalinizmu, tylko wyjątki dałoby się porównać z dzisiejszymi pismakami ujadającymi antyrosyjsko. Kto z tych ujadaczy bierze pod uwagę interes Polski ?
Często i coraz częściej spotkać można zamieszczane w mediach teksty wojskowych generałów z różną ilością gwiazdek przy wężykach. Ci dowódcy wysokiego szczebla dają wyraz zaniepokojeniu sytuacją Polski, nierzadko przewidują najazd ze wschodu i nawołują do przygotowania się dla jego odparcia. Najczęściej wypisują panowie generałowie bzdury, jak na wojskowych przystało, lecz muszę przyznać, że w tym przypadku rozumiem ich doskonale. Już utargowali 32 mld. zł na budżet swego resortu i zapewne to nie koniec.
Minister obrony - Tomasz Siemoniak, 47 letni absolwent Wydziału Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Handlowej, pełnił dziesiątki różnych funkcji w samorządach terenowych, był wiceszefem rady nadzorczej PAP i zasiadał w zarządzie Polskiego Radia. Z problematyką wojskową zetknął się raz i na krótko, pełniąc w latach 1998-2000 funkcję dyrektora Biura Prasy i Informacji w Ministerstwie Obrony Narodowej. Gdy Donald Tusk objął w 2007 r. tekę premiera, mianował go wiceszefem MSWiA. Być może, zdaniem premiera, nabrał Siemoniak wojskowego sznytu pełniąc wicekierowniczą funkcję w na poły mundurowym resorcie, toteż w sierpniu 2011 r. , pod koniec pierwszej kadencji rządu PO oraz ludowej spółki, został powołany na szefa MON i ponownie nominowany na to stanowisko w drugiej. Dlaczego dość obszernie opisuję postać tego 47 letniego młodzieńca jakim się jest w tym wieku w świecie polityki ? Bo ma on w swym służbowym władaniu takich generałów, jak na przykład Roman Polko – człowiek doświadczony, inteligentny, znający smak chleba z wielu pieców, a przede wszystkim doskonale obeznany z wojskową służbą i jej potrzebami. Czym na jego tle jest pan minister ? Retoryczne pytanie.
Niedawno „Dziennik Gazeta Prawna” zamieścił wiadomość, że konflikt na Ukrainie przyspieszył zmiany w finansowaniu polskiego wojska. Rząd pracuje nad ustawą zwiększającą wydatki na obronę do średnio 2 proc. PKB rocznie. W praktyce oznacza to, że nasza armia będzie mogła wydać na przykład na uzbrojenie i szkolenie każdego roku 800 milionów złotych więcej niż dzisiaj. Ot i wiadomo w znacznej mierze (bo nie w pełni) komu i do czego służy histeria wzniecana przez rusofobiczną propagandę, po co rozgłasza się dziesiątki sensacyjnych wieści o wojskach rosyjskich gromadzących się w pobliżu naszych granic, komu potrzebne są groźby rosyjskiej inwazji, a nawet wywołania III wojny światowej.
W latach 80. minionego stulecia „Solidarność” głosiła, że jest niezwykłym przejawem dążenia ludu polskiego do pełnej suwerenności państwa, którego ten lud poczuł się suwerenem. Jaskrawym naruszeniem owej szczytnej zasady miało być stacjonowanie jednostek Armii Radzieckiej w Polsce. Ileż włosów z wypełnionych narodową godnością głów wyrwali sobie w tym temacie polscy patrioci ! A co teraz ? Minister Sikorski żebrze o stacjonowanie w Polsce co najmniej dwóch ciężkich brygad wojsk NATO, a bawiący się żołnierzykami min. Siemoniak łagodzi temat tego pętania się zapowiadając, że nie będzie to stała obecność wojskowa”, lecz „ciągła obecność rotacyjna na terenie Polski i krajów bałtyckich ćwiczeń z udziałem wojsk NATO i tym zagmatwanym sformułowaniem daje do zrozumienia, że ma innych za równie mądrych, jak on sam. Czy w kontekście wojennego larum granego dętymi instrumentami propagandy wypada zapytać o powody stosunkowo niskich nakładów na ochronę zdrowia, oświatę, naukę i szkolnictwo wyższe oraz kulturę i dziedzictwo narodowe ? Ależ skąd ! Pytanie co najmniej niepatriotyczne.
[caption id="attachment_1395" align="aligncenter" width="740"]W minioną niedzielę, w znajdującym się tuż koło mego domu Parku Sowińskiego w Warszawie, dawała koncert popularna wśród młodego pokolenia Polaków amerykańska piosenkarka rockowa, a przy okazji podobno pisarka, poetka i malarka - Patti Smith. Podczas występu wzbudziła gigantyczny aplauz, zwróciwszy się do ochroniarza, który dość głośno uciszał jakiegoś niesfornego słuchaczo-widza, słowami: zamknij mordę i wypierdalaj. Entuzjazm publiki w reakcji na to krótkie i jasne polecenie świadczył, że amerykańska rockmanka jest dla niej wielkim autorytetem. Toteż równie gorąco przyjęto jej polityczny zgoła pogląd: Wszystko zależy od nas, od was! Możemy wszystko zmienić! Te wojenne gierki, polityczne gierki to nie nasza zabawa !
Jeśli do ministrów Siemoniaka i Sikorskiego dotarła wiadomość o gorącej akceptacji przez młodych Polaków poglądu amerykańskiej artystki na „polityczne gierki”, mogą być spokojni i grać w nie, jak im się tylko podoba.
Teraz wchodzimy w z BUTAMI na BIAŁORUŚ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz