Równie ważny dla Czechów był jednak argument gospodarczo-strategiczny, ponieważ w regionie znajdowały się złoża węgla kamiennego, zlokalizowano tu wiele fabryk, hut i kopalń, tędy przebiegało też najważniejsze połączenie kolejowe ze Słowacją – kolej Bogumin - Koszyce . Strona polska z kolei powoływała się na argument etniczny, ponieważ największa grupa mieszkańców Śląska Cieszyńskiego posługiwała się językiem polskim lub opartą na nim gwarą cieszyńską. Taka motywacja nie przeszkadzała bynajmniej naszym władzom toczyć w tym samym okresie wojny z Zachodnio Ukraińską Republiką Ludową w imię argumentu historycznego stawianego ponad etnicznym. Spory nie ustawały doszło do krótkiej, siedmiodniowej wojny pomiędzy Polska a Czechosłowacją
Wreszcie 10 lipca 1920 r. na konferencji w Spa oddały sprawę przynależności spornego terenu pod arbitraż mocarstw. Po wysłuchaniu stanowisk obu krajów, 28 lipca 1920 r. konferencja ambasadorów w Paryżu podzieliła Śląsk Cieszyński. Polska i Czechosłowacja zaakceptowały ten podział i mimo protestów społeczeństwa polskiego 10 sierpnia 1920 r. (Rosjanie podchodzili właśnie pod Warszawę) wprowadziły go w życie.
W latach 1920-1938 na Zaolziu (tzn. utraconym Śląsku Cieszyńskim za rzeką Olzą) mimo formalnego poszanowania praw mniejszości narodowej władze czeskie prowadziły działania zmierzające do czechizacji Polaków. Wymuszano przepisywanie dzieci do szkół czeskich, polskich działaczy zwalniano z pracy, fałszowano spisy ludności itp. W rezultacie do 1938 r. Zaolzie opuściło dobrowolnie, a częściej pod przymusem, ok. 10 tys. Polaków. Jednak mimo krzywd i niesprawiedliwości mniejszość polska w Czechosłowacji miała nieporównywalnie lepsze warunki niż Polacy mieszkający w innych krajach. Na Zaolziu z sukcesami rozwijał się polski ruch spółdzielczy i gospodarczy. Kwitła polska kultura i oświata, m.in. ponad 80 szkół polskich, w znacznej części finansowanych lub współfinansowanych z budżetu czechosłowackiego, i dziesiątki stowarzyszeń, fundacji, chórów, bibliotek, klubów sportowych itp. Stale ukazywało się kilkanaście polskich gazet. Działały także partie polityczne (od lewicy do prawicy), a w parlamencie w Pradze zasiadali polscy posłowie, Polacy wybierali też swoich burmistrzów, radnych czy wójtów.
Nie można również zapomnieć o czechosłowackiej pomocy w ratowaniu resztek polskiej demokracji, czyli udzielaniu azylu politycznego m.in. Wincentemu Witosowi i Wojciechowi Korfantemu, którzy ratując wolność i życie, uciekli przed Berezą Kartuską.
https://twojahistoria.pl/2017/11/18/hanba-na-honorze-drugiej-rzeczypospolitej-czym-byla-bereza-kartuska/
W styczniu i lutym 1938 r. w czasie polsko-niemieckich rozmów na najwyższym szczeblu Niemcy poinformowali, że dążą do konfrontacji z Czechosłowacją. Choć nie ustalono szczegółów ewentualnej współpracy, można zaryzykować stwierdzenie, że między Polską a Niemcami doszło do zawarcia nieformalnego antyczeskiego porozumienia2. Coraz ściślejsze kontakty z hitlerowskimi dygnitarzami znalazły swój finał w okresie tzw. kryzysu sudeckiego, wywołanego żądaniami Niemców, by Czechosłowacja oddała tereny zamieszkiwane przez trzymilionową niemiecką mniejszość narodową.
We wrześniu 1938 r. zapadły już konkretne polsko-niemieckie ustalenia dotyczące polskich roszczeń na Zaolziu. 20 września 1938 r. w oficjalnej rezydencji Hitlera,
Berghof – w latach 1936–1945 dom i jednocześnie oficjalna rezydencja Adolfa Hitlera w języku potocznym nazywana „Górą”, położona na stoku Obersalzbergu ...
odbyło się spotkanie, podczas którego polski ambasador Józef Lipski poinformował Hitlera, że Polska czterokrotnie odrzuciła prośby państw zachodnich (w tym Francji) o pomoc w rozładowaniu narastającego kryzysu międzynarodowego. Hitler odwdzięczył się zapewnieniem, że na wypadek konfliktu polsko-czeskiego Niemcy staną po stronie Polski. Minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop i szef polskiej dyplomacji Józef Beck na dworcu .
1939 rok styczeń wizyta w Polsce Ribbentropa szefa MSZ Niemiec
Tego samego dnia Polska wypowiedziała Czechosłowacji umowę o ochronie mniejszości narodowych. Także 21 września tajny Komitet siedmiu (K7) wydał rozkaz rozpoczęcia działań terrorystyczno-dywersyjnych na Zaolziu. Jednocześnie w Polsce rozpętano wielką antyczeską kampanię pełną szowinistycznych haseł, m.in. wzywających do walki z „czeskim imperializmem” . 26 września 1938 r. niemiecki ambasador w Warszawie Hans Adolf von Moltke depeszował do Berlina: „Nieprawdą jest też, iż p. Beck odrzucił myśl współdziałania (…), przeciwnie, podczas rozmowy całkiem nie pytany dał mi bardzo poufną informację o koncentracji polskich oddziałów”. 28 września polscy dyplomaci i urzędnicy hitlerowskiego MSZ (Auswärtiges Amt) z Ernstem von Weizsäckerem na czele wspólnie ustalili plan „rozgraniczenia interesów polskich i niemieckich” na Zaolziu, m.in. przebieg nowej granicy w rejonie Bogumina. Zanim rozpoczęła się konferencja monachijska (29-30 września 1938 r.), minister Beck zdążył jeszcze zerwać połączenia kolejowe, lotnicze i telefoniczne z Czechosłowacją oraz odrzucić kompromisową propozycję Czechów popartą przez Francję i Anglię. Podczas samej konferencji dzięki Hitlerowi powstał załącznik, który dotyczył polskich i węgierskich roszczeń wobec Czechosłowacji.
Wkraczające na Zaolzie między 2 a 11 października wojska polskie witała ze wzruszeniem i z autentyczną radością ludność polska, nieprzeczuwająca, jak błędy Becka odetną ją na zawsze od kraju. 10 października 1938 r. w Boguminie doszło do oficjalnego spotkania oficerów polskich i niemieckich, którzy w atmosferze wzajemnych uprzejmości i komplementów kończyli I rozbiór Czechosłowacji.
Europa Zachodnia (nawet kraje Polsce przychylne) niezwykle ostro krytykowała działania naszego rządu. Nigdy w 20-leciu międzywojennym II Rzeczpospolita nie miała tak złej opinii – była nazywana m.in. szakalem, sępem na smyczy Hitlera…
w połowie listopada 1938 r. (po zaledwie sześciu tygodniach) zwolniono ok. 8 tys. czeskich robotników, a całkowitą „polonizację przemysłu” planowano sfinalizować do końca 1939 r. Większość zwolnionych, pozbawiona środków do życia, nawet bez urzędowego wygnania musiała „dobrowolnie” emigrować wraz z rodzinami. Zmuszono do emigracji całą czeską inteligencję techniczną, lekarzy, nauczycieli itp.
Jednocześnie Czechom, którzy jeszcze pozostali, odebrano wszelkie podstawy identyfikacji narodowej i kulturowej, w każdej sferze życia. Już w październiku 1938 r. zamknięto wszystkie czeskie szkoły i biblioteki, rozwiązano czeskie organizacje społeczne, kulturalne, sportowe itp., a ich majątek przejęło państwo polskie. Przymusowo spolszczano czeskie nazwiska, a bez zadeklarowania polskiej narodowości odmawiano przedłużenia lub wydania koncesji na działalność gospodarczą. Za pozdrowienie w języku czeskim w miejscach publicznych karano mandatem w wysokości 4 zł, Czesi zaczęli więc witać się słowami: čtyři zlaté.
Zakazano odprawiania w języku czeskim mszy w kościołach, niekiedy zmuszano nawet do przejścia na katolicyzm. Dochodziło do niszczenia grobów z czeskimi napisami czy profanacji czeskich świątyń.
Jakiekolwiek próby protestów były tłumione z wyjątkową brutalnością przez wojsko i policję. W Pietwałdzie pokojowa manifestacja Czechów została rozpędzona przez konną policję polską, która wjechała w tłum i bezlitośnie pałowała ludzi. Dodatkowo żołnierze straży granicznej spuścili ze smyczy kilka wilczurów, które pogryzły wielu manifestantów. Jedną z kobiet policjant ciągnął za włosy po ziemi, zostawił ją nieprzytomną na drodze.
WIGILIA OSTRAWA
W Ostrawie mimo zaadaptowania na przytułki publicznych i prywatnych budynków i lokali stale brakowało miejsc dla wygnańców z Zaolzia. Chociaż część odesłano w głąb kraju, wielu długo koczowało w 60 wagonach kolejowych stojących na stacji Moravská Ostrava-Přívoz. Jedną z licznych masowych akcji wysiedleń rodzin czeskich przeprowadzono wyjątkowo perfidnie dokładnie w Wigilię 1938 r. Obraz kolumny wygnańców wkraczającej w wigilijny wieczór na ostrawski rynek na długo pozostał w pamięci świadków. W wyniku takiego traktowania z Zaolzia do 31 sierpnia 1939 r. wyemigrowało ponad 30 tys. Czechów, z czego ok. 20 tys. pod przymusem.
Takie działania zniszczyły propolskie sympatie wśród Słowaków, którzy 1 września 1939 r. pod hasłem odwetu wzięli udział w ataku na Polskę.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/reka-reke-hitlerem/
Miłe uściski po rozebraniu Czechosłowacji
polacy to jednak straszne kanalie ukradli slaską ziemie
OdpowiedzUsuńJestem więcej niż pewny, gdybym ten artykuł zacytował z pamięci w gronie 100 przypadkowych Polaków [ja też jestem Polakiem z krwi i kości]to przynajmniej połowa uznała by mnie za ruskiego prowokatora. Cholernie nie lubimy jak coś jest nie po naszej myśli. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń