Każda władza potrzebuje spektaklu-opartego na męczeńskim
patriotyzmie?
Każda
władza potrzebuje spektaklu. Spektakle na potrzeby i z udziałem władzy mają
realizować wielorakie cele. Jednym z najważniejszych jest integrowanie
społeczeństwa z władzą. Innym, równie ważnym, jest odwracanie uwagi od tego,
czemu społeczeństwo, zdaniem władzy, zbyt starannie przyglądać się nie powinno.
Społeczeństwo w równym stopniu jest widzem, co i uczestnikiem obu wymienionych
gatunków spektakli. Władza także jest uczestnikiem, lecz głównie reżyserem.
Za III
RP w szczególności za PIS oferta nieustannie rośnie. Także za sprawą wzrostu liczby
reżyserów, wśród których, obok katolickiego kościoła pojawili się przywódcy i
działacze politycznych partii organizujących własne przedstawienia. Poszerzono
też zakres legalnych uprawnień reżyserskich społeczeństwa. I zaczęły się
schody.
Daje o sobie znać
osobliwy problem związany z tożsamością reżyserów. Zdalnie, z Torunia
reżyseruje przedstawienia ojciec Rydzyk i twierdzi, że są to spektakle
kościoła. Wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie gromadzi się
kilkadziesiąt dewotek i dewonów twierdząc, że są społeczeństwem. Kierowanie
teatrem, którym jest Polska coraz bardziej wymyka się z rąk legalnie wybranej
przez naród dyrekcji. Także za sprawą jej krótkowzroczności.
Z
kościołem każda władza, która nie przydzieli mu ściśle wyznaczonego miejsca,
będzie miała kłopoty. Jest to instytucja, jak żadna inna, wyspecjalizowana w
chwytaniu ręki po podaniu choćby tylko kawałka palca. Różnym grupom społecznym
też uzmysłowić trzeba, że są tylko niewielkimi fragmentami całości i
uzurpowanie sobie tytułu do jej reprezentowania jest podłym nadużyciem.
Jednym
z wielkich, choć rzadko, przez kogo uzmysławianych problemów władzy w III RP
jest przyzwalanie na łamanie postanowień Konstytucji, a nawet czynienie tego
przez najważniejszych tej władzy przedstawicieli. Problem zaczyna się już na
etapie niejednoznacznych i pozwalających na wieloraką interpretację przepisów
Ustawy Zasadniczej, regulujących na przykład stosunki państwa i kościołów.
Pkt 1
art. 25 mówi, że kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
Wyobraźmy sobie, zatem, że cały ten cyrk przed Pałacem Namiestnikowskim w
Warszawie organizuje jakiś nawiedzony pop z cerkwi na warszawskiej Pradze i
zapatrzone w niego dewotki. Pytanie za 100 punktów brzmi: jak długo władza
miałaby problem z krzyżem zaopatrzonym w dodatkową skośną beleczkę, postawionym
przez nich w centrum Warszawy? To tyle w kwestii równouprawnienia.
Pkt 2
art. 25 brzmi: Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują
bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i
filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. Czy zatem
udział w pielgrzymce na Jasną Górę w dniu 15 sierpnia umundurowanych żołnierzy
WP oraz policjantów posługujących się swym wyposażeniem (np. konie) jest
naruszeniem tego przepisu czy nie? Bo zarówno w wojsku, jak również w policji
są ludzie wierzący oraz pozbawieni tej łaski, z jakiej zatem racji pobożny
żołnierz w mundurze reprezentuje w Częstochowie także umundurowanego ateistę?
Czy pobożnym żołnierzom nie można po prostu dać kilku dni urlopu, kazać
przebrać się w cywilne ciuchy i w ten sposób, bez nadużywania symboli państwa,
umożliwić im udział w religijnych praktykach?
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/figura-chrystusa-w-poznaniu-poswiecenie,649473.html
Daje, więc rzekomo
świecka władza rzekomo oddzielonemu od niej kościołowi katolickiemu wszelkich
części swego ciała i w dowolnej czyni to pozycji, a później nie może wyjść z
podziwu, że jakieś stadko zidiociałej dewocji pod jego szyldem urządza marny
spektakl w centrum stolicy i skutecznie paraliżuje tej władzy poczynania.
Otóż człowiek w swych działaniach kieruje się głównie
dążeniem do korzyści własnej. Nawet wtedy, gdy działa na rzecz innych. Warto zastanowić się nad tym skąd wywodzą się pomysły na ich
scenariusze. Sądzę, że głównym źródłem jest polska mitologia. Spektakle
mają najczęściej charakter patriotyczny, a nic nie jest tak przepojone mitami,
jak polski patriotyzm.
Polskim patriotyzm oparty
na chrześcijańskim fundamencie, mit nieustannego męczeństwa Polski i
Polaków. Wymyślono nawet kiedyś tezę, że Polska jest Chrystusem narodów, a więc
cierpi za nie bez względu czy na to zasłużyła czy nie. Obecnie głównym
źródłem tego patriotyzmu jest pozyskiwanie wiedzy, do których należą mity
rozpowszechniane w trakcie publicznych spektakli oraz telewizję, która
podporządkowana jest polityce historycznej uprawianej przez bogoojczyźniane
kręgi dysponentów tego medium.
Nie bez znaczenia jest także rynek prasy, na którym w
konkurencji ogłupiania społeczeństwa świeckie tabloidy walczą o pierwszeństwo z
tytułami prasy konfesyjnej.
Aby
mieć zbyt znajduje sie cel-komuszki,esbeki,obecnie na celowniku sa
Rosjanie-Katyn, Smoleńsk.
Zacofane, ale cwane
zarazem, bo jak trzeba, to potrafią wymyślić taką mgłę do rozpylania nad
lotniskami, że samoloty prowadzone przez najlepszych polskich pilotów spadają
na ziemię, jak dojrzałe gruszki. Z całą zawartością.Wszystko postawione na
głowie-zajmowanie się wszystkim byle nie problemami Polaków…Rocznica za
rocznica,parady,pomniki,zadymy-o to obecna Polska właśnie.
Jezusicku kiedy uwolnisz
nas od tej przemocy,wiecznych wykopalisk,wiecznego cierpienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz