wtorek, 25 września 2018

Rząd zlikwidował mały ruch graniczny z Kaliningradem. I uderzył w najbiedniejszych

RUSOFOBIA  OBECNIE JEST RELIGIA NARODOWA   PIS czytaj   KACZYŃSKIEGO


 Nasi nie kupują taniej benzyny i papierosów, a Rosjanie nie okupują Biedronek. I tylko zamożni jeżdżą jak dawniej. - Jakie względy bezpieczeństwa? Przecież Rosjanie nie przyjeżdżali tutaj gwałcić i rabować. Przyjeżdżali z gotówką - irytują się mieszkańcy...


Od  czasu zlikwidowania  praktycznie małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim przekracza jedna trzecia mniej Rosjan niż przez niespełna cztery wcześniejsze lata. Wszystko z powodu ograniczenia przez polskie władze małego ruchu granicznego. Jakie są tego skutki dla mieszkańców regionu?
Kiedyś było tak: auta ciągnęły kilometrami, a każde wypchane dobrem po dach. Rosjanie pakowali dzieci, dziadków i babcie w samochody typu kombi i zaludniali polskie sklepy. Z półek brali wszystko. Bo dla nich to wszystko, w przeliczeniu na ruble, było tańsze niż dla Polaków.

Okolica żyła z Rosjan. Byli wśród nich tacy, którzy z Polakami zawiązywali przyjaźnie, siadali do wódki, mówili o Putinie: job jego mać. Ale przyszedł dzień, w którym ci, którzy w sprawie samolotu obiecywali "dojść prawdy", zdobyli w Polsce władzę. czyli PIS

A., mieszkanka przygranicznej wsi, zapala papierosa i stwierdza: To była zemsta.

Powód oficjalny
Trzy lata jak  polski rząd zdecydował o zawieszeniu umowy o tzw. małym ruchu granicznym (MRG). Oficjalny powód: niebezpieczeństwo związane ze szczytem NATO w Warszawie i Światowymi Dniami Młodzieży. W sierpniu wznowiono MRG na granicy z Ukrainą. Na granicy z obwodem kaliningradzkim ciągle jest on zawieszony.
Dzięki małemu ruchowi granicznemu lokalni właściciele sklepów, hoteli, restauracji i wykonawcy innych usług mogli liczyć na dostęp do rzeszy klientów przybywających zza północnej granicy. Rosjanie zostawiali tu swoje pieniądze przez cały rok, nie tylko, jak polscy turyści, w sezonie wakacyjnym.

Od 4 lipca 2016 r. Rosjanie muszą przechodzić normalną procedurę celną na granicy z Polską. O skutkach, jakie to przynosi dla Warmii i Mazur, mówi uchwała Rady Dialogu Społecznego z 19 czerwca 2017 r. "Dostępne dane wskazują na to, iż natężenie ruchu granicznego wyrażone jako liczba odprawionych pojazdów zmalało o ok. 33 proc. (.) - czytamy w uchwale. - Utrudnienia w zakresie wjazdu do Polski dotykające obywateli Federacji Rosyjskiej nieuchronnie przekładają się na ograniczenie popytu, a w konsekwencji zmniejszenie obrotu oraz wyniku finansowego firm. Oznacza to w dalszej kolejności spadek popytu na pracę, a tym samym ograniczenie poziomu zatrudnienia i wzrost bezrobocia".
Stary dworzec PKP zarasta trawą i brudem. Pokryty jest ściennymi malunkami - dominuje przekaz hip-hopowy i antypolicyjny.

 W czasach prosperity na tutejszych peronach w sezonie urlopowym wysiadały setki turystów. Spędzali czas na małej plaży, zwiedzali kameralną marinę. Mieszkali w hotelikach. Teraz w budynku dworca straszą wybite szyby, a hotele są puste.

W całym powiecie braniewskim mieszka ok. 42 tys. osób. W II kwartale 2017 r. bezrobotnych było tu aż 22,3 proc. Ci, którzy pracowali, zatrudnienie znajdowali głównie w rolnictwie.

We Fromborku słyszę, że to miasto emerytów. W Braniewie - że mieszkańcy całego województwa mówią o nim żartobliwie: "Warmińsko-biedackie". Większość młodych wyjechała za chlebem, na zachód Europy. Nie chcą słyszeć o powrocie; nie mają do czego.

W jednej z czynnych restauracji siedzi para. To Rosjanie. Zapewniają, że "wszystko smakuje". Choć wybór nie jest duży: pierogów nie ma, kartacze wyszły. Może być schabowy. Młodziutka kelnerka przeprasza, ale "taki dzisiaj dzień". Dawniej - w tych stronach to słowo klucz - Rosjan i Polaków, którzy wspólnie biesiadowali w okolicznych knajpach, było tylu, że talerze musieli stawiać na parapetach.

Rosjanin - dobry klient
B., właściciel hotelu i restauracji, siedzi nad laptopem. Pracuje, chociaż w knajpie pusto, a pokoje wynajmuje tylko kilku pracowników w delegacji.





Mówi wprost: Od kiedy nie ma małego ruchu granicznego, tracę 40 proc. dochodów. 90 proc. Rosjan, którzy kiedyś do mnie przyjeżdżali, przestało się tu pojawiać. To realne koszty, które jako przedsiębiorca muszę ponosić.

B. do tego, co ma, dochodził ciężką pracą. Bywało różnie, nie zawsze po bożemu, ale jakoś trzeba było sobie radzić.  Z "chłopakami stamtąd", czyli z obwodu kaliningradzkiego, robił kiedyś interesy.  - Brało się parę krat papierosów i przewoziło w bagażniku - opowiada. - W Polsce to szło jak ciepłe bułeczki. Albo paliwo. Na passaty z dużymi zbiornikami mówiło się "cysterny". Tankowało się tam, przywoziło tu, i sprzedawało. Dziennie człowiek przewiózł nawet 100 litrów. Jeden kurs za dnia, jeden w nocy i 10 tys. wpadało do portfela. Prawdziwe pieniądze, nie to, co teraz. Teraz jest lipa.

B. pokazuje puste stoliki. Restauracja urządzona ze smakiem, pachnie w niej jedzeniem, alkohole kuszą z baru. Ale poza sezonem B. musi dokładać, bo oprócz paru zamówień, pokoi dla robotników i tych, co wpadną na piwo, utarg jest żałośnie mały.

- Rosjanin to jest dobry klient - mówi B. - Kiedy był MRG, Rosjanie przyjeżdżali w tygodniu, zamawiali najlepsze jedzenie i picie, nie patrzyli na ceny. Nie to, co ten polski turysta w sandałach, co to naje się parówek w Biedronce. Rosjanie mają klasę i pieniądze. Tyle że teraz ich tu nie widać.


Pani C. swój interes prowadzi od 1988 r. Przetrwała różne czasy, kryzysy i sukcesy. Ludzie zawsze potrzebują ubrań - to wie na pewno - dlatego sklep odzieżowy mógł prosperować wiele lat, raz lepiej, raz gorzej.
Prowadzę go z mężem - mówi pani C. - Na początku kupowaliśmy ubrania na dużych targowiskach, np. na Stadionie Dziesięciolecia, i przywoziliśmy do Braniewa. Teraz ubrania kupuje się w Wólce Kosowskiej, od Azjatów i Turków. Dobrze, że mąż ma emeryturę, a syn już skończył studia. Teraz już mogę pracować tylko na siebie. Ale od roku jest gorzej - tłumaczy.

Ją też dotyka to, że do Braniewa przyjeżdża mniej Rosjan. Kiedyś chodzili do spożywczego, potem zaglądali do odzieżowego. Hurtowo ciuchów nie brali, tyle co dla siebie, ale to i tak był lepszy utarg niż jest teraz. - Pyta pan, jak się żyje w Braniewie - wzdycha, ale z uśmiechem, C. - Tak jak wszędzie, proszę pana. Jakoś trzeba żyć, nie ma innego wyjścia.

Nie ma na chleb
Jacek Protas z Platformy Obywatelskiej jako jedyny poseł z regionu publicznie mówi o skutkach ograniczenia małego ruchu granicznego. - W kręgach władzy obowiązuje rusofobia - twierdzi. - Rząd nie uwzględnia interesów naszych obywateli z Warmii i Mazur, tylko uprawia propagandę zagrożenia ze strony Rosji. Tyle że mały ruch graniczny nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem kraju. To mechanizm, który ma pomagać mieszkańcom. Na razie na jego ograniczeniu ci mieszkańcy tylko tracą. To działanie na szkodę naszych obywateli. Nie mogę zrozumieć, jak posłowie PiS z naszego regionu mogą stawać przed wyborcami i mówić: wszystko jest w porządku, to dobra decyzja. Przecież każdy dzień bez małego ruchu granicznego to ogromne straty dla lokalnych przedsiębiorców.

Dla rządzących jednak co innego jest ważne - minister Mariusz Błaszczak w sierpniu tego roku oświadczył podczas konferencji prasowej, że na przeszkodzie przywróceniu małego ruchu granicznego z Rosją stoi polityka tego kraju. I  że dzięki zawieszeniu MGR niemożliwe są prowokacje rosyjskie na terenie Polski.


 D., kobieta w sile wieku, która prowadzi bar niedaleko przejścia granicznego, nie ukrywa swojej frustracji i nie przebiera w słowach. Klnie na polityków, którzy pokazują się w telewizji i mówią o patriotyzmie. Jaki patriotyzm? Skoro ludzie nie mają co do garnka włożyć. Pali papierosa za papierosem. W barze słychać echo jej słów i telewizor nastawiony na telenowelę, bo wiadomości D. już znieść nie może.

Opowiada: - W 1970 r. mąż ze szwagrem, jak pili wódeczkę, to po cichu, cichutku śpiewali "Czerwone maki pod Monte Cassino". Takie było państwo. Strach, żeby sąsiad nie zakablował. A potem przyszedł Wałęsa i była radość z wolności. Człowiek się tą wolnością cieszył. Tyle że potem było coraz gorzej i gorzej.

Dlaczego nie ma małego ruchu granicznego? D. ma na to pytanie gotową odpowiedź: - Bo to zemsta za Smoleńsk. Żeby Ruskim dopiec. Tyle że ta zemsta się na nas odbija. I pan powie, skąd oni mają te 47 proc. poparcia? Ludzie dostają pięćset plus i głosują. We wsi obok dzieci mają dzieci. I tylko biorą zapomogi. Matka ma za troje dzieci 1500 zł - czego więcej jej potrzeba? Mam kawałek pola obsadzony kartoflami, nie ma mi ich kto wykopać, bo trzy dni temu był zasiłek i do dzisiaj piją. Jak skończą, to może przyjdą.

D. narzeka, że czasem brakuje jej na chleb. - No i co się pan tak dziwi? Bar prowadzę dwadzieścia lat. Kiedyś z mężem, teraz sama, bo zmarł. Dobrze, że budynek jest nasz, nie trzeba opłacać, bo nic by nie zostało. A kiedyś? Rosjanie nie mieli gdzie siadać, wszystko było zajęte. Jedzenie, picie, biesiada. Zajeżdżali w drodze powrotnej, po pracy albo zakupach. I wtedy było i na chleb, i na masło. Teraz nie ma, bo nikt tu do nas nie zajeżdża. Mam 640 zł emerytury. Dzisiaj sprzedałam cztery piwa. Jak z tego zarobić na chleb?
Więcej: http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22597431,granica-wytrzymalosci-na-styku-polski-z-obwodem-kaliningradzkim.html

Taki dzień
W ponad dwutysięcznym Fromborku, w powiecie braniewskim, 18 km od granicy, w niedzielne popołudnie jest tak cicho, że nawet w centrum miasta słychać morskie fale, rozbijające się o brzeg. Kawiarnie i restauracje w większości pozamykane. Ktoś tylko spaceruje z psem, kuląc się od deszczu i zimna. Mieszkańcom nie chce się wychodzić z domów. 
P/S

KACZYŃSKI PRZESTAŃ STRASZYĆ POLAKÓW ZE ROSJA JEST WROGIEM _OSOBIŚCIE TEGO NIE ROBISZ ALE DAJESZ TAKIE DYSPOZYCJE A TWOJE POLITYCZNE WOJSKO TO WYKONUJĘ>> Za SMOLEŃSK ZEMSTA >>>>>>>>>>>>PANIE BŁASZCZAK DLA CZEGO PAN POZAMYKAŁ MAŁY RUCH GRANICZNY Z ROSJA ZA TE STRATY PAN ODPOWIADA WRAZ z ZIELIŃSKIM Ci co wygrają nastęne wybory postawić was POD PROKURATORA >>Władze w Moskwie były zaskoczone, polski biznes załamuje ręce. ALE CO TAM TKM TKM TKM Decyzja rządu o przedłużeniu zawieszenia małego ruchu granicznego z Kaliningradem wywołuje coraz większe kontrowersje. - ZIELIŃSKI ZNAWCA OD Konfetti -Jak tłumaczył wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, „nie ustały przyczyny związane z naszym bezpieczeństwem”. BREDNIE BREDNIE BREDNIE BREDNIE Do czasu zawieszenia umowy mały ruch graniczny między Polską i Rosją był możliwy od lipca 2012 r. i obejmował cały obwód kaliningradzki oraz część województw pomorskiego i W
Warmińsko-mazurskiego. Ułatwiał mieszkańcom tych terenów regularne przekraczanie wspólnej granicy. Rosjanie przyjeżdżali do Polski na zakupy (spożywcze, po sprzęt AGD, RTV, czy odzież), a Polacy zaopatrywali się w Rosji w tańsze paliwo. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, decyzja polskich władz oznacza przede wszystkim straty dla biedniejszych przygranicznych polskich regionów, - Warmii i Mazur i Pomorza. Według danych GUS, w 2015 roku Rosjanie, którzy wjechali do Polski w ramach małego ruchu granicznego, wydawali w naszym kraju ok. 70 mln zł na kwartał.,,, To jest strata około MILIARDA ZŁOTYCH ......Bogaty kraj .



3 komentarze:

  1. NO CÓŻ. ONI PRZECIEŻ OBAWIAJĄ SIĘ SAMYCH SIEBIE A CO DOPIERO OSÓB ZAGRANICZNYCH DLA KTÓRYCH JESTEŚMY DZIWAKAMI, czyż nie

    OdpowiedzUsuń
  2. efekt domina sady https://www.facebook.com/watch/?v=340743316480407

    OdpowiedzUsuń

Polska w stanie POLITYCZNEJ wojny z ROSJA od Smoleńska -Jeden mały zakompleksiony człowiek rządzi 38 milionowym narodem

  Ten pan wcielił się w marszałka stoi przed porterem marszałka J ózefa Piłsudskiego.... https://gazda110.blogspot.com/2023/06/kiedy-polacy-...