NIENAWIŚĆ NIE TŁUMACZY KŁAMSTWA, TO KŁAMSTWA TŁUMACZĄ NIENAWIŚĆ. 17 wrzesień 1939 rok. Rocznica napaści ZSRR. Dziś na polecenie władz media obrzucają nasz naród gównami kłamstw. Nie było 900 tysięcy zabitych ani 1,5 mln wywiezionych, to dane z sufitu. Dziś 17 września, to 80 -ta rocznica napaści ZSRR. Wbili nam nóż w plecy! A to ci dopiero kawalarze. Nóż w plecy wbili nam gwaranci naszego bezpieczeństwa Anglia i Francja a nie wróg z ZSRR. Doktryna wojenna II RP była oparta na gwarancji pomocy Anglii i Francji. Gdyby władze II RP wiedzieli, że nie będzie pomocy, to być może, powtarzam być może zawarliby układ z ZSRR. Być może! Nóż w plecy wbija przyjaciel, nigdy wróg! ZSRR był naszym wrogiem takim samym jak dzisiaj, nie był naszym przyjacielem! Gdybyśmy znali historie prawdy, a nie kłamstw, propagandy, zmyśleń i przeinaczeń, które robią w III RP za historię, to nasz kraj nie byłby folwarkiem USA. Wracam do II wojny. Nie będę polemizował z fantazjami „uczonych” o milionowych sowieckich wywózkach, o katowniach, o zbrodniach NKWD, etc, etc, etc. Mam 78 lat, urodziłem się we Lwowie, moi przodkowie od strony ojca i matki mieszkali we Lwowie kilkaset lat. Moja wiedza o zachowaniu sowietów na kresach nie pochodzi od pismaków, pochodzi od rodziców, od krewnych, od znajomych rodziców, a także od mojego kilkanaście lat starszego rodzeństwa. Ich wiedza, ich opowieści, wykluczają publikowane brednie „uczonych” o zachowaniu i zbrodniach armii czerwonej na naszych kresach wschodnich. I tak; Sowieci nie wywieźli na Sybir, ani do Kazachstanu milionów Polaków, ale ta oczywista prawda niczego nie zmieni. Nie mają znaczenia dokumenty, w których prawda jest nie do podważenia. Otumanieni bredniami „uczonych”, którzy na zamówienie władzy piszą nową historię, nie potrafimy myśleć logicznie. Gdybyśmy umieli myśleć, to dokumenty NKWD pisane w czasie trwania tych wywózek i po ich zakończeniu, dla każdego myślącego człowieka są bardziej wiarygodne, niż relacje setki uczonych tzw. historyków. Dlaczego? Twórcy tych dokumentów (NKWD) byli zainteresowani by podać jak największą liczbę wywiezionych, bo większa liczba zabitych i wysiedlonych promowała ich pracę! W ich interesie leżało powiększyć w protokołach liczby ofiar a nie ją pomniejszyć! Nic i nikt nie zdoła juz wymazać z naszej pamięci mitu gehenny „milionów” zesłańców, mitu setek tysięcy zmarłych i zabitych podczas transportu. O historii trzeba jednak pisać uczciwie. Wg wiedzy naszych „uczonych,” sowieci wywieźli z Polski 1 700 000 ludzi, z tego 900 000 zmarło lub zostało zabitych podczas wywózki. Te wstrząsające liczby wzięte z sufitu są do dziś publikowane w prasie, telewizji, a nawet w publikacjach pretendujących do miana naukowych. Problem w tym, że są mitami, bredniami, nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną. Wszystkie te szacunki o milionach wywiezionych i zmarłych, powstawały na bazie cząstkowych danych, głównie relacji samych deportowanych, którzy nie mieli pojęcia co się dzieje poza ich wzrokiem i słuchem. Na początku lat 1992 mieliśmy swobodny dostęp do rosyjskich archiwów NKWD. Dopiero w tedy historycy mogli wreszcie zapoznać się z aktami NKWD, dokumentującymi bardzo dokładnie kolejne fale stalinowskiego terroru. Okazało się, że wszystkie cztery opisane deportacje objęły ok. 320 000 obywateli zamieszkałych na kresach w II RP. W tej liczbie ok. 320 tysięcy wywiezionych, znajdowało się ok. 25 000 Ukraińców zachodnich, 20 000 Białorusinów, 70 000 Żydów, a liczba wszystkich wywiezionych Polaków nie przekroczyła 220 tysięcy! Jedźmy dalej. Do czasu „amnestii” ogłoszonej w ZSRR w lipcu 1941 r. po wybuchu wojny, śmiertelność wśród zesłańców wynosiła od 2,8% do 5,8% rocznie. Ile osób zmarło po tej dacie – nie da się określić, ponieważ osoby te nie były już traktowane jako obywatele okupowanego państwa, mieli już takie same prawa jak obywatele ZSRR. Na pewno po czerwcu 1941 roku przeżyło znacznie więcej osób, niż to wynikało z wcześniejszych przypuszczeń. Wychodzi na to, że z sufitowej liczby jeden milion siedemset tysięcy wywiezionych, zostało „tylko” 210- 220 tysięcy Polaków. Gdyby z tej liczby zmarło nawet 6% rocznie, to w ciągu dwóch lat, byłoby to, ok 26 tysięcy ofiar. A więc nie ma 1 milion 700 tysięcy wywiezionych i 900 tysięcy zmarłych. Jest 220 tysięcy wywiezionych Polaków i ok. 26 tysięcy zmarłych Polaków. Taka jest prawda o sowieckim holokauście. Dwa miliony Polaków, których sprowadził do kraju Gomułka w latach 1957- 1959, to byli ludzie, którzy nie chcieli wcześniej opuścić swoich domów, mieszkań, gospodarstw, bo wierzyli że Polska tu wróci. Do fali repatriantów dołączonych zostało tysiące więźniów Polaków, którzy przebywali w wiezieniu pod rożnymi zarzutami, najczęściej kryminalnymi zarzutami. Argumenty, że Gomułka sprowadził dwa miliony Polaków wywiezionych przez sowietów jest prymitywnym kłamstwem. Witaliśmy jako chłopcy i dziewczyny, na dworcu głównym we Wrocławiu repatriantów, byli biedni , płakali, całowali peron i myśmy płakali razem z nimi, bo w 99% myśmy byli ze wschodu, tak samo jak oni! Powitania były organizowane przez władze, mieliśmy dla nich cukierki, czekoladki, ciastka, kwiaty. Wszyscy dostali mieszkania, zapomogi i pracę. To nie byli ludzie wywiezieni na Sybir milionami! To ludzie, którzy nie chcieli opuścić ZSRR po roku 1945, bo wierzyli ze wróci Polska. Do 31 grudnia 1947 roku każdy Polak mógł wyjechać do Polski po podpisaniu deklaracji, że nie chce być obywatelem ZSRR, bo jest Polakiem. Myśmy wyjechali ze Lwowa we wrześniu 1945 roku, a w październiku 1945 roku zamieszkaliśmy we Wrocławiu przy ul Brązowej 19/5. Ogromna większość lwowskiej inteligencji zamieszkała we Wrocławiu. Atmosferę Lwowa czuło się we Wrocławiu długie lata. Wrocław był jedynym miastem polskim, w którym nie czuło się prowincji . Wrocław miał lwowską sałamachę, dziś jest tylko pięknym europejskim miastem bez duszy. Jest jak piękny kościół w którym nie ma boga! Zapożyczyłem to określenie od Mickiewicza. Tak Mickiewicz ocenił poezję Słowackiego. Osobiście wolę poezję Słowackiego, ale to rzecz gustu. Prawda w zderzeniu z państwowym obowiązującym kłamstwem nie ma szans na zwycięstwo. W gównach swoich kłamstw tarzają nasze dzieci, wnuki i prawnuki. Mordercy naszego narodu są bohaterami władzy III RP. Kim byli ci zbrodniarze? To zbrojne kupy pospolitych morderców, bandytów, złodziejów, sami mianowali się obrońcami demokracji i w ramach tej „demokracji” napadali na osady, wsie, małe miasteczka, zależnie od stanu liczebności bandziorów. Jako „wyzwoleńcza” armia, wyzwalali z całego mienia napadnięte ofiary, gwałcili wyzwolone kobiety, zabijali dzieci by nie wyrosły na bolszewików, bardzo często palili napadnięte wsie i osady. To herszt bandy ustalał, kto jest komuchem, kogo zabić a kogo nie. Do dziś żyje- być może, nawet kilka tysięcy wiekowych cudem ocalonych ofiar, które w dniu napaści miały 10- 15 lat. Wielu z tych wiekowych świadków widziało twarze morderców swoich rodziców, swoich braci, krewnych, sąsiadów. I na ich oczach, za ich życia, III RP nazwała ich morderców, żołnierzami wyklętymi i gloryfikuje jako swoich bohaterów. Ocalone ofiary bohaterów władzy III RP, nie mają żadnych ludzkich praw do szacunku, do pamięci, do współczucia. Zakłamanie historii, pisanie jej na nowo, czyni z każdego narodu, naród idiotów, ponieważ gloryfikowanie morderców- niejako z automatu, ofiary tych morderców, czyni winnymi swojego losu, czyni wrogami Polski i Polaków, a już na pewno władz III RP. Uzbrojone bandy, byli zwykłymi bandziorami parającymi się rozbojem , rabunkiem mienia, terrorem wobec bezbronnej nie uzbrojonej mordowanej cywilnej ludności. Rabowali ich mienie, gwałcili kobiety, palili ich domostwa mordując wszystkich mieszkańców osad i wsi. W czyim imieniu te bandy mordowali Polaków? Te bandy nie mieli żadnego wsparcia z zagranicy, nawet dezerterzy z Londynu im nie pomagali, londyńscy dezerterzy nie byli rządem, stali się niechcianą bandą błaznów, imali się różnych prac, byli generałowie teraz byli portierami, szatniarzami, magazynierami, kelnerami, a Bór Komorowski zarabiał na życie jako tapicer, byli tym kim rzeczywiście zawsze byli. BYLI NIKIM! 17.09.2019
"wojska radzieckie wkroczyły na wschodnie tereny Polski
dopiero 17 września 1939 roku a nie 2 czy 3 września 1939 roku. Czekały na
reakcję Francji i Wielkiej Brytanii na zaatakowanie Polski przez wojska
hitlerowskie. Chodziło o to, czy te państwa uderzą na zachodnie granice Niemiec
i wspólnie z Polską wezmą Hitlera w kleszcze, czy też pozostawią Polskę samą z
pełnymi tego konsekwencjami. Konsekwencjami dotykającymi również żywotnych
interesów ZSRR .Gdyby Francja i Wielka Brytania przyszły z pomocą Polsce to
wojska radzieckie nie weszłyby 17 września 1939 roku. Stalin czekałby na wynik
rozgrywki militarnej.
.Ponieważ 12 września 1939 roku – po konferencji w Abbeville – było już jasne, że Polska nie otrzyma żadnej pomocy ze strony sojuszników zachodnich, a 16 września 1939 roku podpisano ostateczny układ rozejmowy z Japonią, wojska ZSRR przekroczyły – kierując sie twardymi zasadami geopolityki – wschodnią granicę Polski."https://gazda110.blogspot.com/…/walka-o-wadze-na-gruzach-oj… p/s 1938 rok W styczniu i lutym 1938 r. w czasie polsko-niemieckich rozmów na najwyższym szczeblu Niemcy poinformowali, że dążą do konfrontacji z Czechosłowacją. Choć nie ustalono szczegółów ewentualnej współpracy, można zaryzykować stwierdzenie, że między Polską a Niemcami doszło do zawarcia nieformalnego antyczeskiego porozumienia.Od pierwszych dni aneksji dochodziło także do napadów na czeskie domy i mieszkania. Czechów zgłaszających takie przestępstwa polska policja informowała, że nie mogą liczyć na ochronę, i sugerowała im natychmiastową emigrację. Stałą praktyką były pobicia przez zawsze bezkarnych „nieznanych” sprawców i pałowanie na posterunkach policji pod byle pretekstem. Tymi i podobnymi metodami zastraszano Czechów, chcąc wytworzyć wśród nich psychozę, która zmusi ich do masowej „dobrowolnej” emigracji. Prowadzono też cały czas legalne akcje wydalania Czechów, wydając „Przepustki Graniczne Ewakuacyjne – bez prawa powrotu do Rzeczypospolitej Polskiej”. Bardzo często na wyprowadzkę z domu dawano zaledwie od sześciu do 12 godzin.W Ostrawie mimo zaadaptowania na przytułki publicznych i prywatnych budynków i lokali stale brakowało miejsc dla wygnańców z Zaolzia. Chociaż część odesłano w głąb kraju, wielu długo koczowało w 60 wagonach kolejowych stojących na stacji Moravská Ostrava-Přívoz. Jedną z licznych masowych akcji wysiedleń rodzin czeskich przeprowadzono wyjątkowo perfidnie dokładnie w Wigilię 1938 r. Obraz kolumny wygnańców wkraczającej w wigilijny wieczór na ostrawski rynek na długo pozostał w pamięci świadków. https://www.tygodnikprzeglad.pl/…/eskalacja-zoologicznej-pa…
https://gazda110.blogspot.com/…/walka-o-wadze-na-gruzach-oj…
.Ponieważ 12 września 1939 roku – po konferencji w Abbeville – było już jasne, że Polska nie otrzyma żadnej pomocy ze strony sojuszników zachodnich, a 16 września 1939 roku podpisano ostateczny układ rozejmowy z Japonią, wojska ZSRR przekroczyły – kierując sie twardymi zasadami geopolityki – wschodnią granicę Polski."https://gazda110.blogspot.com/…/walka-o-wadze-na-gruzach-oj… p/s 1938 rok W styczniu i lutym 1938 r. w czasie polsko-niemieckich rozmów na najwyższym szczeblu Niemcy poinformowali, że dążą do konfrontacji z Czechosłowacją. Choć nie ustalono szczegółów ewentualnej współpracy, można zaryzykować stwierdzenie, że między Polską a Niemcami doszło do zawarcia nieformalnego antyczeskiego porozumienia.Od pierwszych dni aneksji dochodziło także do napadów na czeskie domy i mieszkania. Czechów zgłaszających takie przestępstwa polska policja informowała, że nie mogą liczyć na ochronę, i sugerowała im natychmiastową emigrację. Stałą praktyką były pobicia przez zawsze bezkarnych „nieznanych” sprawców i pałowanie na posterunkach policji pod byle pretekstem. Tymi i podobnymi metodami zastraszano Czechów, chcąc wytworzyć wśród nich psychozę, która zmusi ich do masowej „dobrowolnej” emigracji. Prowadzono też cały czas legalne akcje wydalania Czechów, wydając „Przepustki Graniczne Ewakuacyjne – bez prawa powrotu do Rzeczypospolitej Polskiej”. Bardzo często na wyprowadzkę z domu dawano zaledwie od sześciu do 12 godzin.W Ostrawie mimo zaadaptowania na przytułki publicznych i prywatnych budynków i lokali stale brakowało miejsc dla wygnańców z Zaolzia. Chociaż część odesłano w głąb kraju, wielu długo koczowało w 60 wagonach kolejowych stojących na stacji Moravská Ostrava-Přívoz. Jedną z licznych masowych akcji wysiedleń rodzin czeskich przeprowadzono wyjątkowo perfidnie dokładnie w Wigilię 1938 r. Obraz kolumny wygnańców wkraczającej w wigilijny wieczór na ostrawski rynek na długo pozostał w pamięci świadków. https://www.tygodnikprzeglad.pl/…/eskalacja-zoologicznej-pa…
https://gazda110.blogspot.com/…/walka-o-wadze-na-gruzach-oj…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz