piątek, 27 sierpnia 2021

Chronologia kryzysu granicznego Polska-Białoruś/Białoruś – UE . (Skrót)

 


Chronologia kryzysu granicznego Polska-Białoruś/Białoruś – UE . (Skrót)
Plan A. USA i zadaniowana na białoruski odcinek Polska w rok poprzedzający wybory w Białorusi intensyfikują działania na rzecz pozyskania prezydenta Łukaszenki do walki z Rosją. W tym celu szereg wizyt dyplomacji amerykańskiej i polskich sputników tejże na Białorusi. Cel : wymóc na prezydencie Białorusi deklarację współpracy przeciwko Federacji Rosyjskiej. Odpowiedź Mińska brzmi, współpraca tak, bez warunku z kimś przeciw komuś. Cel drugi : Osłabić , a przynajmniej zakłócić zakres bardzo dobrze prosperującej współpracy Białorusi z Chinami.
Fiasko „misji” i przeświadczenie, że prezydent Łukaszenka nie ulegnie obietnicom „gruszek na wierzbie” , nie ugnie się, pozostanie przy swoim: współpraca, wymiana gospodarcza, naukowa etc. tak, na zasadach partnerstwa bez uzależniania tego od – z kimś przeciw komuś, powodują uruchomienie planu B.
Plan B. USA wprowadza do gry , opłacaną, ale ciągle szczątkową i skłóconą tzw. opozycję i dodatkowych przygotowywanych do roli opozycjonistów figurantów , w tym uruchamia bliżej nikomu nieznanego białoruskiemu społeczeństwu Tichanowskiego i kilkoro gotowych świadczyć usługi ( wszyscy kompletnie nieprzygotowani, kompletnie nieznający się na meandrach polityki). Na scenie pojawiają się różne postaci, z określeniem intencji których i tego kto za nimi stoi, do dziś badający politykę Białorusi mają problem.
Kampania wyborcza. Szereg prowokacji, w tych przewodzi Tichanowski. Uruchomiona cała inżynieria społeczna, na prędko budowane kanały przekazu, do użycia wszystkie z możliwych narzędzia socjotechniki, dyspozycyjne wobec zleceniodawców i za ich pieniądze „sondażownie” próbują sterować nastrojami społecznymi. Łukaszenka odpowiada aresztowaniami. Do gry wkracza Tichanowska , jeszcze większe zaskoczenie i co, (fakt o którym się absolutnie nie mówi w zachodnim przekazie) wywołuje pusty śmiech wśród większości białoruskiego społeczeństwa. Białorusini są zdezorientowani, zaczynają dostrzegać, że są przez kogoś rozgrywani, większość wie, (część z tego powodu iż nie godzi się na ręczne sobą sterowanie) że głosować będzie na prezydenta Łukaszenkę.
Dzień wyborów. Dobrze zaplanowane, logistycznie dopracowane, brutalne, niebezpieczne, prowokacje, na ulicach białoruskich miast. Ostra, adekwatna miejscami, miejscami na wyrost, zdecydowana, odpowiedź służb. ( Z perspektywy czasu obrazy niczym nie różniące się od tłumienia demonstracji – w tym wielu autentycznie pokojowych, na Zachodzie Europy, w USA, Australii itd. , te w Białorusi pokojowymi na pewno nie były).
Rzeczywistość powyborcza. Łukaszenka wybory wygrywa, przy czym nie ulega wątpliwości, że podany wynik nie odpowiada danym rzeczywistym. Zupełnie nielogiczne i głupie fałszerstwo tylko po to by uwznioślić (?) skalę zwycięstwa. Niemniej wybory wygrał bezdyskusyjnie Aleksander Łukaszenka. USA, Europa, a jakże i Polska woli narodu białoruskiego nie przyjmują do wiadomości. Zaczyna się chocholi taniec z Tichanowską w roli primabaleriny, „demokratycznego świata” z Białorusią, wszak chochoł to nie jedynie symbol uśpienia, ale też przecie szansa na odrodzenie. „Demokratyczny świat” postawił sobie za cel Łukaszenkę obalić i nie spocznie póki tego nie osiągnie. Gdyby tylko rzeczony Łukaszenka uległ perswazji tylu „misji” i przystąpił do sojuszu z kimś przeciw komuś, czyt. z nami „demokratami”przeciw Rosji (a i Chinom trochę później) mógłby sfałszować wybory, rozganiać demonstracje na wzór zachodni, budować układy oligarchiczne (tych na Białorusi nie ma) , korumpować, wsadzać do więzień kogo uzna, że wsadzić chce i nikomu by do głowy nie przyszło, że nie nasz ci on i że można go nie uznawać prezydentem. Ale nie uległ. Wydał wyrok na siebie, wydał wyrok na Białoruś. USA już w porozumieniu z UE wdraża plan C. Polska i Litwa odpowiedzialne za realizację. Na odcinku białoruskim przewodzi „Biełsat” i dyżurni Polacy z kręgu A. Borys, plus niektórzy księża katoliccy. Na odcinku w kraju nie trzeba przypominać, wizyty Swiety „prezydent”, prezenty, darowizny, jawne deklaracje itd.itp.
Plan C. Destabilizacja, chaos, strajki, demonstracje, prowokacje, wreszcie sankcje ekonomiczne. Głodem ich weźmiemy ? Pustymi półkami ? „Pewexami” ? Tak budowano „szczęśliwą” „demokratyczną” Polskę – Balcerowiczów, Lewandowskich, Frasyniuków i im podobnych, znanych stąd, że od wtedy do dziś dnia u sterów, albo w opozycji, wymiennie. Białorusini ani ślepi, ani głusi, ani odcięci od świata. Bzdurą, że mają do dyspozycji tylko przekaz państwowej telewizji. Talerz sat. wisi na dachu byle drewnianej chaty, podglądają świat, a i Polskę. Mierzą, ważą, oceniają i doskonale wiedzą czego u siebie nie chcą. Plan C podobnie jak A i B nie ma, jak widać, szans powodzenia. I nie dlatego, że społeczeństwo się boi. Białorusini najzwyczajniej nie są na etapie chęci zmiany, a raczej zamiany stabilizacji na blichtr, na wyrzeczenie się wartości, tradycji i na liberalno-lewackie dziś swojego kraju. Być może kiedyś. Jeszcze nie teraz. Tym bardziej, że Białoruś niewiele odstaje od państw Europy zachodniej, a w wielu aspektach je przewyższa. Kto nie był nie wie, nie uwierzy. Kto trochę pożył, prowadził gospodarstwo, żył nie obok, a razem z Białorusinami na Białorusi, potrafi ocenić i porównać. Nie potrafimy tego uszanować, nie chcemy tego uszanować, czujemy się lepsi od nich (?) i będziemy ich siłą uszczęśliwiać, (jak Syryjczyków, Afgańczyków, Jugosławię ) dlaczego, jakim prawem? Ale jeśli już taka nasza, z woli i na polecenie Ameryki, „misja” to trochę to potrwa. Jeszcze się będzie Ameryka, z Polską na pasku , trochę napracować musiała, by słodki kapitalizm, dehumanizację, LGBT, brutalizację stylu bycia, brak zasad, swa-wolność w Białorusi zainstalować. Czy nas za to pokochają Białorusini, a i Amerykanie ?, obawiam się, że ci pierwsi raczej nie , drudzy na pewno nie. Czy prezydent Łukaszenka będzie swój kraj przed tym bronił, tak, będzie to robił. To jego nie tylko prawo, ale i obowiązek. To jemu, czy się komu podoba czy nie, naród powierzył stery rządzenia. ( Nawet jeśli momentami ten naród (słusznie) narzeka i chciałby jakichś zmian, to na pewno nie zmian narzucanych przez zgniliznę zachodnią, na jej wzór i podobieństwo. )
Dochodzimy do kryzysu granicznego. Polscy politycy, komentatorzy, „eksperci” jak jeden mąż opowiadają, we wszystkich opiniotwórczych środkach przekazu, że Łukaszenka prowadzi wobec Polski akcję odwetową , której celem wywołanie kryzysu politycznego, destabilizacja naszego kraju. Pytanie więc nasuwa się samo, akcja odwetowa to coś za coś, a jeśli za coś to za co?, czy nie za wywołanie kryzysu politycznego, gospodarczego,za destabilizację jego kraju? Była przeciw Białorusi akcja, punkty 1-7, nadarzyła się okazja, jest reakcja/odwet, po prostu. Dominuje narracja; Łukaszenka wypowiedział nam wojnę hybrydową. Serio ? Naprawdę ? On wypowiedział nam wojnę, czy to my wypowiedzieliśmy wojnę jemu, co w sytuacji gdy społeczeństwo ma w większości po swojej stronie, znaczy, wypowiedzieliśmy wojnę Białorusi? To my, z woli i na polecenie USA, wypowiedzieliśmy wojnę, wywołaliśmy (hybrydową modne słowo) wojnę zaczepną, białoruski przywódca prowadzi (jeśli w tych kategoriach ) wojnę obronną i nie byłby godnym tej roli gdyby się tego, w obliczu napaści, nie podjął.
Może i dobrze, że ten odwet nastąpił. Bo gdyby nie, nie wiedzielibyśmy co znaczy ochrona granic. Nie wiedzielibyśmy jak dziurawa jest nasza granica, jak i tego, że to prezydent Białorusi dbał dotąd o bezpieczeństwo tej granicy, na tyle dbał, że nie znaliśmy problemu jej forsowania w miejscach niedozwolonych, bo broniły tego białoruskie służby. Te służby, które opłacane są z kieszeni białoruskiego podatnika. Skoro USA/UE/PL usilnie jednak „poprosiły” o spocznij, odmaszerować, to nie dziwi, że odwet polega na przesunięciu funduszy na ważne z punktu widzenia gospodarki (uderzanej sankcjami) i statusu życia obywateli Białorusi cele, a granice do pilnowania po swojej stronie pozostawione zostają „cywilizowanym”, „bogatym”, „wyszkolonym”, „znającym swój fach demokracjom”.
Gdyby chcieć wymieniać wszystkie „misje” amerykańskie niosące „cywilizację”, „demokrację” do tych zakątków świata, które strategicznie (bo nie altruizm przecie) dla Ameryki ważne, trzeba by napisać grubą książkę i co kilka lat uzupełniać. Książkę o tym, że tam wszędzie gdzie dotarła amerykańska „misja” , dla uszczęśliwianych kończyło się i kończy dramatem (najświeższe przykłady Syria, Afganistan )wygnaniem, ruiną, utratą dorobku życia, utratą najbliższych, rozpaczą, tułaczką. Dla świata zaś groźbą odwetu. Dla świata zaś humanitarną katastrofą. Wiem, wiem, zapomniałam o Putinie. Otóż nie, nie zapomniałam. Putin swoje za uszami ma, ale świata, w przeciwieństwie do USA, permanentnie nie podpala. Jeśli zaś o tym, że Łukaszenka oddał Białoruś Putinowi to większej bzdury nie słyszałam. USA polskimi rękami i z pomocą UE wepchała Białoruś pod opiekę Rosji, tak jak onegdaj USA Polskę wepchały pod opiekę ZSRR. Wniosek: Sojusze z kimś czyt. z USA przeciw komuś czyt. Rosji (obecnie ten, plus Chiny, na celowniku) pachną tym, co dziś najbardziej czują Afgańczycy. Polska jest w kolejce. Nie chcemy wojny, nie prowadźmy jej. Ani w swoim, ani tym bardziej w imieniu interesów USA. Nie chcemy uchodźców, nie pozwólmy, nie pomagajmy Ameryce ich produkować i mnożyć, nie uwiarygadniajmy amerykańskich „misji”.
Czas najwyższy na refleksję. Czas najwyższy na wznowienie dialogu z Mińskiem. Czas najwyższy zakończyć tę, nie naszą, wojnę z naszym najbliższym sąsiadem. Prezydentowi Białorusi podziękujmy za już ( za te lata, gdy strzegł granicy bardziej niż sami potrafiliśmy sobie to wyobrazić jak jest strzeżona) dogadajmy choć tyle, na początek, by przywrócił funkcjonowanie służb granicznych do poziomu sprzed „wojny” jaką mu wypowiedzieliśmy. Jedynym obecnie krajem w Europie, który wykładnią swojego statusu międzynarodowego uczynił SERWILIZM jest dziś Polska (niestety). Reszta prowadzi politykę i „zamiata” do siebie, nie od siebie, w przeciwieństwie do nas. To, że od zawsze lubimy ręką w nocniku mieszać nie znaczy, że nie można tego zmienić. Nie ma drogi do pokoju, to pokój jest drogą. Jest natomiast pokój nie ma problemu uchodźstwa. Można zejść z niewłaściwej drogi ! Trzeba ! Pilnie !
W komentarzu link do bloga.


1 komentarz:

  1. Nic tu dodać. No chyba że to: bajka jaką jest biblia pisze, że ,,kto sieje wiatr, zbiera też burzę". Uczestnictwo naszych wojsk w wyprawach na nie nasze wojny po ropę i inne bogactwa naturalne to przyczyna tego eksodusu. A skutki są takie. Rządzący mami po 89r. mają gęby pełne miłości bliżniego.I nic dziwnego w tym. Historia chrześćijaństwa to potwierdza. Tak zawsze przez wieki ona wyglądała.

    OdpowiedzUsuń

Polska w stanie POLITYCZNEJ wojny z ROSJA od Smoleńska -Jeden mały zakompleksiony człowiek rządzi 38 milionowym narodem

  Ten pan wcielił się w marszałka stoi przed porterem marszałka J ózefa Piłsudskiego.... https://gazda110.blogspot.com/2023/06/kiedy-polacy-...